Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Przewiduje ona między innymi podwyższenie składki rentowej o 2 punkty procentowe po stronie pracodawców. Jak tłumaczył Władysław Kosiniak-Kamysz, przyjęta nowelizacja ma służyć ograniczeniu deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w zakresie funduszu rentowego.
Podwyżka składki rentowej dotyczy tylko pracodawców. Pracownicy będą płacić tak jak dotychczas, co w obecnych trudnych czasach jest bardzo ważne, gdyż dzięki temu nie będzie ograniczany popyt na towary i usługi - uważa minister Kosiniak-Kamysz. Zdaniem ministra ta podwyżka może ograniczyć podnoszenie płac, ale nie przyczyni się do zwalniania pracowników. Świadczy o tym chociażby fakt, że kiedy w latach 2007-2008 składka po stronie pracodawców została obniżona, nie przełożyło się to na tworzenie nowych miejsc pracy.
>>>Przeczytaj całą rozmowę
Według pracodawców podniesienie składki rentowej oznacza jednak wzrost kosztów pracy, a przez to brak chęci i możliwości tworzenia nowych miejsc zatrudnienia. – Według badań 14 proc. badanych pracodawców w przyszłym roku zamierza zatrudnić nowych pracowników, 11 proc. planuje zwolnienia, około 70 proc. nie będzie wykonywało żadnych ruchów – twierdzi minister pracy. Dodaje, że do priorytetowych zadań rządu należy ułatwienie startu zawodowego młodym ludziom. – Przygotowujemy się do takich działań – podkreślił gość Jedynki.
W wyniku zmiany, która wejdzie w życie 1 lutego, składka wzrośnie z 6 do 8 procent i będzie finansowana na niezmienionym poziomie 1,5 procent przez ubezpieczonego i na poziomie 6,5 procent przez pracodawcę.
Rozmawiała Elżbieta Łukowska.
(mb)