Utwór skomponowany przez Włodzimierza Korcza do tekstu Jana Pietrzaka pierwotnie przeznaczony był dla aktorki Anny Nehrebeckiej. - Pomysł był taki, że subtelna blondynka będzie w sposób łagodny lżyć facetów – mówił w swoim muzycznym felietonie Adam Halber. Wytykanie największych wad współczesnych mężczyzn, słabych, histerycznych, niedojrzałych, wychodzące z ust drobnej, ślicznej dziewczyny miały robić większe wrażenie, niż tradycyjne połajanki wykrzykiwane przez przysłowiową „babę”. Niestety niekorzystne warunki głosowe aktorki, która w interpretacji pieprznego tekstu piosenki wypadała blado sprawiły, iż utwór powędrował do szuflady.
Na pomysł ponownego wykorzystania piosenki wpadł Włodzimierz Korcz, który w roli egzekutorki mizernych siłaczy zobaczył Danutę Rinn. Artystka, która w tamtym czasie przeżywała dramat miłosnego rozstania, po usłyszeniu utworu powiedziała kompozytorowi pamiętne słowa: - Włodek ja całe życie czekałam na tę piosenkę...
Aby dowiedzieć się o perypetiach pani Danuty z nauczeniem się tekstu i poznać historię słynnej końcówki, w której artystka wykrzykuje słynne "nie ma, nie ma, nie ma" wystarczy kliknać w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj".
(bch)