Dawcą szpiku może zostać prawie każdy. Najlepiej jednak, żeby była to osoba zdrowa i młoda. - Najbardziej zależy nam na jak najmłodszych dawcach. Ich komórki są lepsze pod względem biologicznym i mogą być dłużej przechowywane w bazie danych - wyjaśniła Sankowska.
Taka osoba powinna trafić do ośrodka dawców szpiku. Ich listę łatwo można znaleźć w internecie. Następnie lekarz przeprowadza z potencjalnym dawcą wywiad i pobierana jest od niego próbka krwi.
Polecamy nasz serwis dotyczący zdrowia >>>
Komórki macierzyste można pobrać w dwojaki sposób. Igłami ze szpiku kostnego oraz z talerzy kości biodrowych tylnych pod narkozą. Druga metoda polega na podłączeniu do separatora. Wygląda to bardzo podobnie do tego, jak oddaje się krew. - Igła zostaje wkłuta do żyły łokciowej i tylko ona może spowodować ból - wyjaśniła Sankowska w rozmowie z Karoliną Rożej. Następnie krew płynie przez maszynę, która potrafi odebrać z niej komórki macierzyste.
Zaraz po takim zabiegu można wrócić do swoich codziennych obowiązków. Organizm praktycznie nie odczuwa pobrania komórek macierzystych. Jest to wręcz pozytywny bodziec. Podobnie dzieje sie, kiedy idziemy w góry i produkują nam się czerwone krwinki. - Pobranie komórek macierzystych stymuluje szpik kostny do ich produkcji. Dzieje się to błyskawicznie - wyjaśniła Sankowska.
Dawca musi być też jak najbardziej zdrowy. W całej procedurze chodzi również o jego dobro. - Procedura nie jest groźna, ale musimy przeprowadzać ją w ten sposób, by nie było uszczerbku na zdrowiu tego, który podaruje komórki macierzyste - dodała prof. Alicja Chybicka kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu. Jej zdaniem, nie ma lepszego i innego leku na nowotwory krwi, jak przeszczepienie zdrowych komórek macierzystych.
Dach Afryki zdobyty. Uczestnicy wyprawy "Szpik na Szczyt" weszli na Kilimandżaro >>>
Prof. Chybicka wzięła udział w wyprawie "Szpik na Szczyt", której radiowa Jedynka była patronem medialnym. Stanęła na Kilimandżaro w imieniu swoich podopiecznych. - Czułam, że dzieci trzymały za mnie kciuki. Bardzo się denerwowały, śledziły wszystkie doniesienia w mediach - powiedziała. Tłumaczyła, że ideą wyprawy było zachęcenie do dawania szpiku. Jednak dla niej najważniejsze było to, żeby ludzie, które leżą w łóżkach uwierzyli, że po chorobie nowotworowej można zdobywać najwyższe szczyty.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Cztery pory roku" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 9.00 a 12.00.
tj/ag