Jego zdaniem obraz Agnieszki Holland to chyba najlepszy polski filmu od 20 lat. - Możemy się spodziewać nominacji do Oskara - mówi gość "Czterech Pór Roku". Wielkim wydarzeniem ma być także premiera "Róży" Wojciecha Smarzowskiego, historii Mazurów w okresie tużpowojennym. - Oba filmy dotykają kontrowersyjnych i wciąż ciężkich dla polskiej opinii publicznej tematów - tłumaczy Wróblewski. W filmie Smarzowskiego wstrząsająca i zapadająca w pamięć jest scena ulicznego gwałtu. - To film nadzwyczajny. Trudno go przyporządkować do którejś z konwencji. Jest martyrologiczno-, patriotyczno-wojenny - twierdzi krytyk.
Nadchodzący rok w polskim kinie będzie stał właśnie pod znakiem kina wojennego: "Syberiada", "Westerplatte" i zapewne kinowy przebój "Stawka większa niż śmierć", czyli nowe przygody Hansa Klossa. W obsadzie znajdziemy mnóstwo starych i nowych gwiazd: Tomasza Kota jako młodego Klossa, w roli Brunera Piotra Adamczyka. - Z pewnością będzie o tej produkcji głośno. Patryk Vega jest reżyserem nieobliczalnym, zapowiada się dobra zabawa - mówi Wróblewski.
Poleca także kino światowe: "Prometeusza" Ridlaya Scotta, Petera Jacksona z początkiem historii Hobbita. - Roman Polański w lutym pokaże swój nowy film "Rzeź". Nie jest to, jak na niego, film najwybitniejszy, ale bardzo ciekawy. Zapewne też dostanie kilka nominacji - opowiada krytyk.
Jego zdaniem murowanym kandydatem do Oskara jest film olśnienie, "The Artist" zrealizowany w konwencji kina niemego.
(lu)