Helsińska Fundacja Praw Człowieka jest bardzo zaniepokojona planowaną nowelizacją ustawy o zgromadzeniach. Nowelizację przygotował prezydent Bronisław Komorowski między innymi w reakcji na zamieszki, do jakich doszło w Warszawie podczas obchodów święta 11 listopada, w ubiegłym roku w stolicy.
Skąd protest fundacji? - Bo nowelizacja dotyczy wybranego aspektu wolności zgromadzeń, czyli kwestii bezpieczeństwa uczestników i świadków wydarzeń. Wydaje nam się, że ograniczenie może być zbyt drastyczne bez szerszej nowelizacji, czyli na przykład bez uwzględnienia zgromadzeń spontanicznych – powiedziała Barbara Grabowska.
Jak podkreśliła, gromadzenie spontaniczne ma pomóc wyrazić opinię natychmiast i dlatego nie może być mowy o zbyt długim, formalnym jej przygotowywaniu. - Nie widać sensu, żeby bez odczekania aż sześciu dni do notyfikacji, ponosić sankcje – powiedział Grabowska dodając, że inaczej uczestnicy spontanicznego zebrania mogą usłyszeć zarzut udziału w nielegalnym zbiegowisku. Zdaniem Barbary Grabowskiej, ponieważ termin notyfikacji wydłużony ma być właśnie do 6 dni, „możemy zapomnieć o zgromadzeniach spontanicznych".
Fundację niepokoi także projekt przepisów mówiących o tym, że jeśli w reakcji na zgłoszoną manifestację, o zgodę będą ubiegać się kontrmanifestanci, urzędnik zezwolenie będzie mógł odmówić, będzie też mógł kazać przenieść jedno z wydarzeń.
- To zasada kto pierwszy ten lepszy. Trzeba pamiętać, że kontrmanifestacja to też niezbędne prawo. Jeśli ktoś się spóźnił, nie znaczy że ma mniejsze prawo manifestować. Nie można jednej grupie dawać przywilejów, a innej nie – tłumaczyła Barbara Grabowska..
Ekspertka HFPC mówiła też m.in. o niebezpieczeństwie związanym z zasłanianiem twarzy przez manifestantów i o planowanych karach grzywny dla organizatorów akcji, podczas których złamane będzie prawo.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
ei
>>>Przeczytaj zapis rozmowy