Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 22.07.2013

Medioznawca: media publiczne w Polsce umarły

Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie reklamy są głównym źródłem finansowania mediów publicznych – wynika z raportu Europejskiej Unii Nadawców (EBU).
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnesxc.hu/cc

W 2011 r. reklamy stanowiły średnio 10,5 procent przychodu nadawców europejskich. W przypadku polskich było to 55 procent.

- Jeżeli instytucja ma 50 procent dochodów z rynku, to nie jest to instytucja publiczna. Jest to instytucja rynkowa, komercyjna. A więc media publiczne w Polsce umarły, nie ma ich. Istnieją z nazwy, istnieją różne cykle programowe, którymi decydenci, pracownicy i Krajowa Radia Radiofonii i Telewizji się zasłaniają - stwierdził w "Popołudniu z Jedynką" prof. Maciej  Mrozowski, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

Wysoki udział sprzedaży czasu reklamowego w przychodach mediów publicznych w Polsce wiąże się ze słabą ściągalnością abonamentu radiowo-telewizyjnego. Politycy i eksperci od dłuższego czasu powtarzają o konieczności zmiany systemu finansowania mediów publicznych.

- Rzeczywistością finansowania mediów publicznych w Europie jest korzystanie z wielu różnych źródeł. Przede wszystkim z abonamentu, który przechodzi ewolucję nawet w tych krajach gdzie ściągalność jest bardzo wysoka, jak Niemcy czy Islandia. Po drugie są to środki publiczne, głównie budżet państwa, ale również różnego rodzaju granty i subsydia. Trzecim źródłem są przychody komercyjne: sprzedaż czasu reklamowego, sponsoring, bartery itp. - tłumaczył prof. Stanisław Jędrzejewski, medioznawcza i przewodniczący Rady Nadzorczej Polskiego Radia.

Opracowanie stosownej nowelizacji zapowiedział Sławomir Rogowski, członek KRRiTV. Jak wyjaśnił, miałaby ona redefiniować cele mediów publicznych i zmienić model transferu środków z tytułu abonamentu.

- Propozycja jest taka: będzie taniej, ale płaćmy wszyscy. Niech to będzie powszechne, oczywiście z wyjątkiem osób ustawowo zwolnionych - na przykład z powodu dysfunkcji słuchu czy inwalidztwa. Chodzi o to, żeby skorzystać z tego, że młode pokolenie posługuje się dobrze Internetem i bardzo szybko dokunuje tego typu wpłat. Jeżeli więc ta opłata będzie mniejsza i powszechna, to należy podejrzewać, że wpływy wzrosną - dowodził Sławomir Rogowski.

Rozmawiał Przemysław  Szubartowicz.

pg