Bank Narodowy Białorusi wprowadził 30-procentową opłatę przy kupnie waluty. Opłata będzie pobierana zarówno na giełdzie jak i w kantorach. Uzyskane z tego tytułu środki zasilą budżet państwa. Tym samym za dolara w kantorach w czwartek trzeba było zapłacić około 11 tysięcy rubli, a w piątek już ponad 14 tysięcy.
Jednocześnie Bank Narodowy czasowo wstrzymał operacje kupna i sprzedaży zagranicznych walut dokonywane przez podmioty gospodarcze na pozagiełdowym rynku walutowym. Oprócz tego dla eksporterów obowiązek sprzedaży waluty wzrósł z 30 do 50 procent.
Brakuje dolarów i euro
Białoruskie media podają, że bank centralny rekomendował jednocześnie bankom, aby nie zasilały walutą kantorów, a jedynie sprzedawały euro czy dolary, które skupią od osób prywatnyxch. Dziś przed południem nie było handlu na białoruskiej giełdzie walutowej. Na razie nie wiadomo dlaczego.
W bankomatach w Mińsku wypłacających dotychczas obok białoruskich rubli również euro i dolary zaczyna brakować europejskiej i amerykańskiej waluty.
W czwartek Aleksander Łukaszenka zapewnił, że władze zrobią wszystko, by utrzymać stabilność finansową państwa. - Za stabilność na rynku walutowym odpowiada sektor bankowy na czele z Bankiem Narodowym i rząd. Wszystko pozostałe jest w rękach ludności - stwierdził Aleksander Łukaszenka. Dodał, że jeśli Białorusini chcą załamania kursu rubla, to - jak się wyraził - niech biegaja po kantorach, ale nie powinni wtedy narzekać na władze i Bank Narodowy.
IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl