Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Beata Krowicka 27.12.2013

Justin Bieber perfidnie zażartował z fanów. Nie przechodzi na emeryturę

Fanki kanadyjskiego wokalisty Justina Biebera były zdruzgotane wiadomością, że ich idol postanowił przejść na emeryturę. Okazało się, że piosenkarz robił sobie żarty.

Gdy Justin Bieber ogłosił w Wigilię na swoim Twitterze, że zamierza zakończyć karierę muzyczną, miliony fanów na całym świecie przeżyły głęboki szok. 19-letni piosenkarz jest u szczytu kariery i nic nie zapowiadało, że mógłby tak nagle ją przerwać.

Wiadomość ta wywołała szeroki odzew także w światowych mediach.

Jednak na Twitterze Biebera pojawił się kolejny wpis. "Media dużo o mnie mówią. Wymyślają mnóstwo kłamstw i chcą mojej porażki, ale nigdy was nie opuszczę" - napisał piosenkarz.

Także w magazynie US Weekly anonimowy znajomy wokalisty zapewnił, że Bieber nie przechodzi na emeryturę. - On po prostu wyśmiał to, jak szybko rozprzestrzeniają się wiadomości bez sprawdzenia, czy są prawdziwe - wyjaśnia źródło.

Żart był znakomitym zabiegiem marketingowym nowego filmu o Justinie Bieberze "Believe", który w święta trafił do kin.

Światowy fenomen

 

Justin Bieber jest obecnie bez wątpienia jednym z najbardziej popularnych piosenkarzy muzyki pop. Nie ma praktycznie dnia, by Kanadyjczyk nie pojawił się na okładkach kolorowej prasy oraz na portalach plotkarskich. Miliony fanek śledzą Biebera na Facebooku oraz Twitterze, mimo że na rynku muzyczny funkcjonuje on stosunkowo krótko.

Pierwszy singiel piosenkarz wydał w 2009 roku. W tym samym roku pojawił debiutancki mini album "My World", który uzyskał status platynowej płyty za sprzedaż ponad miliona egzemplarzy na terenie USA. Cztery lata temu Bieber stał się pierwszym artystą w historii, którego 7 piosenek z debiutanckiego wydawnictwa było notowanych na liście "Billboard Hot 100".

Młodego artystę w 2012 roku docenili dziennikarze magazynu "Forbes", którzy umieścili Biebera na 3. miejscu listy najlepiej opłacanych postaci show-biznesu poniżej 30 roku życia. Kanadyjczyk tylko przez dwanaście miesięcy zarobił pięćdziesiąt pięć milionów dolarów.

Z kolei brytyjski "The Observer" opublikował raport mówiący, że Justin Bieber jest postacią bardziej wpływową w sieci społecznej niż Barack Obama czy Dalajlama. W dużej mierze popularność Bibera wynika z jego funkcjonowania na portalach społecznościowych. Kanadyjczyk zamieszcza dużo filmów na Youtubie, natomiast na Twitterze i Facebooku regularnie dyskutuje i odpisuje na pytania fanów.

''

US Weekly, bk, aj