Simple Minds w ramach trasy "Celebrate Tour" zagrają w Polsce dwa koncerty w Poznaniu (1 marca) i w Warszawie (2 marca). W rozmowie z Piotrem Stelmachem Jim Kerr podkreślił, że świętowanie wciąż mam miejsce. - Jeden z naszych wczesnych utworów ma tytuł "Celebrate". O co chodziło w tym świętowaniu? To coś głębszego niż świętowanie urodzin czy jakiejś rocznicy. To rodzaj głębokiej radości z życia, a w przypadku nas samych radości z odkrywania muzyki - wspomina gość "Myśliwieckiej 3/5/7" .
Jak przyznaje, teraz wspomina dawne czasy z wielką radością. - To był też mroczny czas, bo przez kilka pierwszy lat nie odnosiliśmy zbyt dużych sukcesów. Wciąż odczuwaliśmy dużą presję, także finansową. Nasze utwory nie były przebojami, ale dużo jeździliśmy w trasy. To było dobre, bo sporo graliśmy, stawaliśmy się w tym coraz lepsi, ale też nie graliśmy dla tłumów, czasami sale były puste - mówi wokalista Simple Minds.
Wspominając prace nad piosenką "Real Life", Jim Kerr przyznaje, że to jedna z tych piosenek, która właściwie napisała się sama. - Fraza "Quit dreaming this is real life baby" w naszym przypadku wydaje się być ironiczna, bo wiele rzeczy stworzyliśmy właśnie w wyniku marzeń - przyznaje.
Na drugą część rozmowy Piotra Stelmacha z Jimem Kerrem zapraszamy za tydzień.
Na audycję "Myśliwiecka 3/5/7" zapraszamy w każdą sobotę od godz. 16.05 do godz. 18.00.
(gs/mk)