Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Michał Czyżewski 01.04.2014

Muzyka filmowa opuszcza kino

Co dzieje się z muzyką ilustracyjną, gdy oddzielimy ją od obrazu? Czy jest na tyle interesująca, by słuchać jej jak muzyki "absolutnej"? Czy zasługuje na to, by poświęcać jej specjalne audycje na antenie Dwójki? O tym rozmawialiśmy w audycji "W kontrapunkcie, czyli za i przeciw".
Muzyka filmowa opuszcza kinoglow images/East News
Posłuchaj
  • Muzyka filmowa opuszcza kino (Rozmowy o muzyce/Dwójka)
Czytaj także

Film to szczególnego rodzaju dzieło „totalne” – synteza sztuk, wśród których ważne miejsce zajmuje muzyka. Towarzyszy obrazowi kinowemu niemal od powstania, przez całą jego historię. Muzyka filmowa zmieniała się wraz z kinem, ale też dawała świadectwo aktualnie istniejącym w samej muzyce prądom i modom. Jej pisaniem zajmowali się wybitni kompozytorzy muzyki „poważnej”, tacy jak Erich Wolfgang Korngold (uznawany za twórcę stylu hollywoodzkiego), Aaron Copland, Dymitr Szostakowicz, Sergiusz Prokofiew, Darius Milhaud, Tadeusz Baird czy Wojciech Kilar. Istnieją również tacy, którzy uważani są przede wszystkim za twórców muzyki do filmów, a dopiero potem za kompozytorów dzieł estradowych czy scenicznych, jak Michael Nyman i Zbigniew Preisner. Są wreszcie tacy, których obie sfery działalności trudno czasami rozgraniczyć, jak Philip Glass.

Muzyczne ilustracje filmowe rzadko bywają przedmiotem poważnej, muzykologicznej refleksji. Również przez muzyków i kompozytorów traktowane są zazwyczaj z lekceważeniem. Na kartach ogólnej historii muzyki wymienia się niewiele tytułów partytur filmowych, a tacy twórcy jak Wojciech Kilar, wyraźnie rozdzielali filmową i „poważną” sferę własnej twórczości. Jak podkreślała przed laty Zofia Lissa, „muzyka filmowa nie stanowi samodzielnego gatunku muzycznego, lecz jest jednym ze współczynników całości wyższego rzędu. Pełni ona szereg ważkich funkcji dramaturgicznych, które dają się dziś usystematyzować w zależności od różnych gatunków filmu dźwiękowego”. Wybitna muzykolożka zauważała również, że muzyka filmowa „przeszedłszy od naiwnej ilustracyjności i ścisłego synchronizmu wobec sfery wizualnej do techniki »kontrapunktu« wizualno-dźwiękowego, tj. samodzielnego reprezentowania przez każdą warstwę określonych elementów fabularnych, muzyka stała się ważkim elementem dramaturgii filmu dźwiękowego.”

A zatem muzyka filmowa, choć bywa czymś więcej niż "naiwną ilustracyjnością”, pozostaje na służbie obrazu. Najczęściej jest wtórna wobec aktualnych nurtów estetycznych oraz stylistycznie raczej zachowawcza. Mimo to – a może właśnie dlatego? – wiele soundtracków lub poszczególnych tematów filmowych zyskało ogromną popularność. Czy fakt ten powinniśmy ignorować? Czy może jednak warto słuchać muzyki filmowej poza kinem? Co dzieje się z muzyką ilustracyjną, gdy oddzielimy ją od obrazu? Czy jest na tyle interesująca, by słuchać jej jak muzyki „absolutnej”? Czy zasługuje na to, by poświęcać jej specjalne audycje na antenie Programu 2?

Do wysłuchania nagrania audycji zapraszają Marcin Majchrowski i Piotr Matwiejczuk.

mc/bch