Kiedy szedł po ulicy, nie było takiej osoby, która by się za nim nie obejrzała. Przecież wszyscy oglądali Klossa. Kiedy w telewizji puszczano "Stawkę większą niż życie", na ulicach było pusto. - Teraz tylko czasami ludzie rozpoznają mnie na ulicy, nie tylko jako Klossa, lecz także jako Pana Samochodzika - opowiada Stanisław Mikulski. Zaznacza, że nie tęskni za popularnością. - Nie ma nic bardziej złudnego niż popularność. Ludzie szybko zapominają - mówi. - Nagrodą za granie jest to, że w danym momencie dajemy komuś przyjemnosć i rozrywkę - dodaje.
Jego zdaniem "Stawka większa niż życie" była dobrym serialem, począwszy od świetnego scenariusza, poprzez obsadę, aż po montaż. - Zresztą film powodzeniem cieszył się nie tylko w Polsce - twierdzi Mikulski. - Szwedzi też oszaleli na jego punkcie.
Anna Retmaniak i Stanisław Mikulski
W życiu aktora to był gorący okres. Film, spektakl w teatrze, spotkania w szkołach. Do teatru, żeby obejrzeć go np. w roli Cyrana de Bergerac też przyjeżdżały tłumy. Ale nie ma wątpliwości... chcieli obejrzeć Klossa, nie Mikulskiego.
- Trochę tylko mam żal do krytyków, bo nie potrafię sobie przypomnieć recenzji, gdzie by mi tego Klossa nie przypomniano - tłumaczy. - Ale co tam - macha ręką.
Już za kilka miesięcy zobaczymy go w filmie "Stawka większa niż śmierć". Ale, jak zastrzega, ta produkcja już nie ma nic wspólnego z rolą Klossa.
Rozmawiała Anna Retmaniak.