- Próbujemy się przebić nie tyle do mainstreamu, co do świadomości ludzi, którzy nie słuchają takiej muzyki, a mogliby po nią sięgnąć za pośrednictwem naszej twórczości - mówili muzycy. - Chodzi nam o to, żeby wyjść z tego hermetycznego poletka folkowego, takiej totalnej niszy. Dlatego podejmujemy razem z wytwórnią różnorodne działania promocyjne, produkujemy teledyski i gościmy w telewizji, choć niektórzy mają nam to za złe - dodali.
Zespół Bubliczki nawiązał współpracę ze szczecińską wytwórnią Dobrze Wiesz. - Co ciekawe, to wydawnictwo hip-hopowe, a więc zupełnie z innej bajki - mówili członkowie grupy. - Mimo obaw wielu fanów mamy jednak całkowitą wolność twórczą i artystyczną - zapewnili. Uważają zresztą, że między ich pierwszą płytą "Opaa!" a albumem "Trubalkan" w ich twórczości dokonał się kolosalny postęp. - Jest to o wiele dojrzalsze dzieło, jeśli chodzi o aranżacje, melodie i teksty - powiedzieli.
Oprócz jednego utworu w języku polskim wszystkie piosenki na krążku śpiewane są po kaszubsku. Z tłumaczeniami tych tekstów można zapoznać się w dołączonej do płyty książeczce. - Naszym zdaniem folklor nie jest czymś, co odnosi się wyłącznie do przeszłości. On nadal trwa, ewoluuje, potrzebuje więc nowych tekstów autorskich, a nie tylko tradycyjnych pieśni ludowych - mówili muzycy.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy Piotra Kędziorka z trzema członkami siedmioosobowego zespołu Bubliczki: Mateuszem Czarnowskim, Krzysztofem Kowalczykiem i Arkadiuszem Głogowskim.