Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Krzysztof Komarnicki 25.07.2011

Wielki powrót zmarłych głów

W wielu muzeach świata, także w polskich, znajdują się eksponaty, które właśnie są przekwalifikowywane. Uznaje się je za ludzkie szczątki...
Horatio Gordon na tle swojej słynnej kolekcji czaszekHoratio Gordon na tle swojej słynnej kolekcji czaszekfot. Wikipedia
Posłuchaj
  • Sezon na Dwójkę: Trofea wstydu
Czytaj także

Maoryskie głowy, mumie, czaszki - dotąd traktowane jako "trofea" cywilizacji białego człowieka - stają się przedmiotem rewindykacji i jako zwłoki przodków powracają do ojczystej ziemi.

– W Nowej Zelandii program repatriacji ruszył w 2003 roku. Wówczas rząd ustanowił oficjalny komitet repatriacyjny, składający się z maoryskich wodzów i badaczy rdzennej kultury, którzy wyszukują, gdzie znajdują się szczątki ludzi maoryskiego pochodzenia, i kierują prośby do muzeów i rządów państw o ich zwrot – opowiadał w "Sezonie na Dwójkę" dr Robert Dul, antropolog. Jest to o tyle ważne w kulturze maoryskiej, że według wierzeń duch zabitego nie zazna spokoju, dopóki jego głowa nie zostanie pochowana - jest ona bowiem siedliskiem duszy i wszelkiej mądrości. Za niedopełnienie obrzędów pogrzebowych na plemię, z którego zmarły się wywodził, spada klątwa.

Bardzo zaawansowany jest również zwrot kości aborygeńskich. Rząd australijski stara się też o pozyskanie kilkudziesięciu obiektów z polskich zbiorów (poniemieckich).

Kolekcjonerzy czaszek

- W tej chwili zwrócono ponad 400 obiektów, szczątków kostnych, z czego około 200 samych głów, reszta to są obiekty święte wykonane z ludzkiej kości. Następna partia głów ma wrócić do Nowej Zelandii w przyszłym roku – opowiada dr Dul. W wielu przypadkach nie ma jednak żadnych metryk. Stąd badania tatuaży, które określają także klanową przynależność. Mimo to wciąż jest ponad 50 głów, których się nie udało sklasyfikować.

W Polsce znajduje się jedna głowa maoryska-eksponat, która nie ma żadnej identyfikacji – wiadomo, że została przekazana do zbiorów polskich z poniemieckich składnic muzealnych. Prawdopodobnie była w kolekcji kuriozów etnograficznych w jednym z zamków niemieckich, a wielu Niemców z Dolnego Śląska służyło w służbach kolonialnych, stąd w pałacach były gabinety kolonialnych osobliwości. Czaszka trafiła tam zapewne w wyniku handlu.

Kolekcja Gordona

Na naszym kontynencie pierwsza "muzealna głowa" pojawiła się z kapitanem Jamesem Cookiem, który dostał ją w prezencie. Jak pisał w pamiętnikach, wzbudziła w nim odrazę, ale zapoczątkowała też modę na ściąganie tego typu obiektów do kolekcji muzealnych i prywatnych ówczesnego Londynu. - Dochodziło do tak kuriozalnych sytuacji, że biali handlarze wręcz wskazywali wśród pojmanych niewolników osobę, której głowa ładnie będzie wyglądała w kolekcji. Taki wojownik był tatuowany, a po pełnym tatuażu głowa była ścinana, mumifikowana i sprzedawana. Tak do Europy z Nowej Zelandii trafiło kilkaset głów. Horatio Gordon, admirator kultury maoryskiej, sam zdobył kolekcję 35 takich głów, które potem zostały sprzedane do Ameryki – opowiadał antropolog.

Popyt na mumie

Obserwujemy dziś zmiany w muzealnych obyczajach, inne są też formy prezentowania wystaw - na przykład w Muzeum Narodowym można zobaczyć obecnie tylko mumię w bandażach. - Na świecie zmienił się stosunek do prezentacji mumii, nie staramy się epatować szokującym widokiem, aczkolwiek mumia na ekspozycji musi być, bo wszyscy tego oczekują. Jest wystawa egipska, a więc pierwsza rzecz, która się kojarzy, poza piramidą i Sfinksem, to mumia – mówi dr Monika Dolińska, archeolog z Muzeum Narodowego.

Jak pokazuje historia, popyt na mumie miał na początku nieco inny charakter – "farmakologiczny", bo z mumii sporządzano proszek, który miał być remedium na wiele chorób. Następnie wykorzystywano mumie do... palenia w piecach, a jeden przedsiębiorczy Amerykanin przerabiał bandaże na papier. W Europie "kwitły" biletowane spektakle odwijania mumii, licznie udział w nich brały czołowe brytyjskie muzea.

Ramzes podróżuje do Paryża

- Te trofea wstydu. Czy na pewno coś z czasem uległo zmianie? Nie jestem do końca przekonany - zastanawiał się w Dwójce dr Robert Dul. - Cały czas wydaje mi się, że na dnie jest takie oto proste stwierdzenie, paskudne bardzo: "Ta głowa to nie jest głowa takiego samego jak ja, to jest jakiś inny on i może on w ogóle nie jest człowiekiem".

Warto dodać, że w Polsce według raportów znajduje się obecnie 136 czaszek i 6 szkieletów – wszystkie w Instytucie Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Są to zbiory poniemieckie.

Goście Michała Montowskiego przywołali również historię mumii Ramzesa II, która w wyniku rozmów szefów państw: Egiptu i Francji, została w 1976 przewieziona do Paryża, przyjęta tam z należnymi honorami i poddana zabiegom ratowania. Zgodnie z przepisami, Ramzes musiał mieć dokumenty uprawniające do podróży zagranicznej, więc wyposażono go w paszport z adnotacją "zmarły król". Mumia Ramzesa "zamieszkała" w Muzeum Człowieka, gdzie zajęło się nią liczne grono najwybitniejszych specjalistów z różnych dziedzin. Obecnie mumia znajduje w Muzeum Egipskim w Kairze, gdzie pilnuje jej współczesna, zaawansowana technologia.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, jaką z dr Moniką Dolińską - archeologiem i drem Robertem Dulem - antropologiem przeprowadził Michał Montowski.