Brak najważniejszych w filmowych świecie nagród nie powinien nas deprymować. Cały czas pojawiają się nowi reżyserzy, nowe kinematografie. Wybicie się jest trudne, zależy w sporej mierze od szczęścia. Teraz na europejskich festiwalach głośno jest na przykład o kinie tureckim, choć pewnie u siebie te filmy nie są tak popularne.
Jak twierdzi w Dwójce krytyk filmowy Tadeusz Sobolewski, ważne jest, żebyśmy my te filmy oglądali w Polsce, zwłaszcza że młodemu pokoleniu reżyserów wcale nie zależy na wejściu do hollywoodzkiego obiegu. - To jest europejskie pokolenie ludzi, którzy swoje filmy chcą pokazywać w kinach studyjnych i na prestiżowych festiwalach - mówi Sobolewski. - Całkowicie na to zasługują. Kiedy się ogląda te filmy w masie, nie odstają one od młodego kina francuskiego, meksykańskiego czy właśnie tureckiego.
Wystarczy wymienić kilka tytułów, które wyreżyserowali debiutanci: "Sala samobójców" Jana Komasy, "Wymyk" Grega Zglińskiego, "Lęk wysokości" Bartka Konopki (kadr powyżej), "Kret" Rafaela Lewandowskiego. Na nasze ekrany weszły niedawno jeszcze dwa debiuty: "Ki" Leszka Dawida i "Daas" Adriana Panka. Te projekty są efektem kilkuletniej pracy.
- Jest taki moment w życiu, kiedy trzeba z mistrzów i z wzorców zrezygnować, bo strasznie trudno mieć taki oddech na karku - mówi młody reżyser Adrian Panek. - Robię co mogę, żeby spróbować pójść swoją drogą.
Audycję przygotowała Anna Fuksiewicz.
usc