"Bez wstydu" został pokazany na Festiwalu w Gdyni. Po tej projekcji nie zebrał zbyt pochlebnych opinii. W Karlowych Warach film Filipa Marczewskiego miał swoją międzynarodową premierę - tym razem zagraniczne gazety rozpisują się w zachwytach nad obrazem. - Obraz został odebrany bardzo dobrze, zarówno przez dziennikarzy jak i przez publiczność. Czuć było, że widzowie są "wciągnięci" w film - mówi Marczewski. Przyznaje też, że zagraniczni dziennikarze pytali go, dlaczego nasza krajowa krytyka nie doceniła "Bez wstydu".
Obraz, do którego scenariusz napisał Grzegorz Łoszewski, nie porusza łatwego tematu, bo mówi o związkach kazirodczych. - To jest historia Tadzika, nastoletniego chłopaka zakochanego we własnej siostrze, który robi wszystko, by to uczucie zostało odwzajemnione - wyjaśnia scenarzysta. - Ten temat podjęliśmy właśnie dlatego, że nie jest on poruszany. A takich związków nie jest wcale mało... - mówi reżyser. - Próbowaliśmy weryfikować to, co piszemy, nad czym się zastanawiamy i wymyślamy . Dopiero, gdy scenariusz był gotowy, daliśmy go do przeczytania osobom, o których wiedzieliśmy, że miały taki epizod w swoim życiu.
Ludzie niechętnie mówią o miłościach w rodzinie. Często o kazirodczych związkach opowiadają jako o historiach innych osób. - Pojawia się bardzo silne poczucie autoostracyzmu. Nie chodzi o konflikt z otoczeniem, ale o sytuację, z którą ludzie sami sobie nie radzą - wyjaśniają autorzy filmu.
Posłuchaj audycji Kasi Dydo i Kuby Kukli "Stacja Kultura" i dowiedz się więcej o "Bez wstydu".
Film "Bez wstydu" 20 lipca trafi na ekrany polskich kin.
(pj)