Gdy w 1999 roku Polska przystępowała do Sojuszu Północnoatlantyckiego zastanawiano się, czy jego dalsze funkcjonowanie ma sens. Należało znaleźć nowe rodzaje misji i zobowiązań dla NATO.
– Fantastycznym rodzajem zobowiązania okazało się bycie stabilizatorem świata, znakomicie się wpisaliśmy się w tę wizję. Stabilizacja do dzisiaj jest słowem kluczem w Sojuszu Północnoatlantyckim, ponieważ jeśli gdzieś na świecie działo się coś niestabilnego, natychmiast wołano lub proszono NATO o działania stabilizacyjne – komentował na antenie PR24 Wojciech Łuczak, wydawca magazynu „Raport”.
Związkowcy mówią dość
Dziesiątki tysięcy związkowców z całej Europy demonstrowały w Brukseli w proteście przeciwko unijnej polityce zaciskania pasa. Doszło do starć z policją, która użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego, by ochronić siedzibę Komisji Europejskiej. Wśród protestujących nie brakowało przedstawicieli polskich związków zawodowych.
– Wizerunek polskiego związkowca nie do końca oddaje rzeczywistość. Jeśli spojrzeć na to jak wygląda dialog społeczny w Polsce, to bardzo często strona związkowa jest o wiele lepiej przygotowana aniżeli pracodawcy. Jest jednak tak, że spora część polskiego ruchu związkowego to ludzie z poprzedniego świata. Związki zawodowe najbardziej reprezentowane są w firmach, które zostały sprywatyzowane w latach 90., gdzie pewne struktury organizacyjne, sposoby myślenia zostały. Warto zwrócić uwagę, że związków zawodowych nie ma w nowych obszarach gospodarki, np. korporacjach – zauważa Dominik Owczarek, Instytut Spraw Publicznych.
PR 24/ Radosław Święcki