12 marca 1999 roku był wielkim dniem w historii III Rzeczpospolitej. Dzięki wstąpieniu w szeregi NATO, jeden z nadrzędnych celów polskiej dyplomacji lat 90. został zrealizowany.
Nierealny sojusz
Jeszcze do lipca 1991 roku Polska była związana sojuszem militarnym z krajami bloku wschodniego. W ciągu niespełna ośmiu lat polscy dyplomaci zdołali doprowadzić do przystąpienia naszego kraju do NATO.
- Z perspektywy 1992 roku, nasze piętnastoletnie zakotwiczenie w sojuszu było bardzo trudne do wyobrażenia. Traktowaliśmy jednak przystąpienie do NATO, jako coś realnego – powiedział w Polskim Radiu 24 dr Tadeusz Diem, były wiceminister obrony narodowej.
Polscy ojcowie sukcesu
W proces przystąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego zaangażowanych było wielu polityków i dowódców wojskowych.
- W tym gronie należałoby przede wszystkim wymienić prof. Bronisława Geremka, który już od 1991 roku konsekwentnie opowiadał się za naszym członkowstwem w NATO. Wiosną 1992 roku wizytę w Polsce złożył Manfred Wörner, ówczesny sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wtedy Polska była w zainteresowaniu strategicznym NATO, ale o członkostwie w perspektywie kilku lat nie było mowy – dodał Gość PR24.
Prof. Bronisław Geremek w momencie przystąpienia Polski do NATO był ministrem spraw zagranicznych.
Odwrócone przymierze
W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej głównym sojusznikiem Warszawy była Moskwa. 14 maja 1955 roku kraje bloku wschodniego – w odpowiedzi na powtórną militaryzację Niemiec Zachodnich i przyjęcie ich do struktur Sojuszu Północnoatlantyckiego – podpisały Układ o Przyjaźni, Współpracy i Pomocy Wzajemnej. Odwrócenie się Polski od Układu Warszawskiego było dla Rosji bardzo niewygodne.
- Stanowisko Moskwy w tej kwestii zawsze było jednorodne. Sojusz od samego powstania był wrogiem. Dziś nazywany jest „potencjalnym przeciwnikiem”. Każde przybliżenie NATO do granic rosyjskich jest potencjalnym zagrożeniem dla Moskwy – ocenił dr Tadeusz Diem, uczestnik procesu wejścia Polski do NATO.
PR24/MP