Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Paweł Jakubicki 07.08.2014

Czy można nie płacić mandatów?

Straże miejskie i gminne masowo wlepiają mandaty za parkowanie oraz ustawiają coraz więcej fotoradarów. Te działania nie zawsze przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa, ale skutecznie napełniają budżety samorządów. Zgodnie z prawem, płacenia takich mandatów można odmówić.
Czy można nie płacić mandatów?flickr/dittma_d
Posłuchaj
  • 06.08.14 Tomasz Parol: „Wielka ilość fotoradarów wcale nie wpłynęła na zwiększenie bezpieczeństwa na drogach (…)”

Wlepianiem mandatów za nieprawidłowe parkowanie lub przekroczenia prędkości, zarejestrowane za pośrednictwem fotoradarów, zazwyczaj zajmuje się straż miejska lub gminna. To doskonałe źródło zarobku dla miasta – w ubiegłym roku w Warszawie w ten sposób uzyskano 44 miliony złotych.

Zarobki na mandatach

Rentowność fotoradarów wykorzystują również władze mniejszych gmin, przez które przebiegają ruchliwe drogi. Teoretycznie każdy fotoradar powinien być oznakowany i dobrze widoczny, ale w praktyce często zdarza się ustawianie ich w ukryciu, aby kierowca nie zorientował się w porę, że powinien zwolnić. Dzięki temu, licząca kilkaset mieszkańców gmina, jak na przykład Trzebielino, może zarobić ponad milion złotych.

– Na początku uprawnienia do ustawiania fotoradarów miała tylko policja, która pieniądze odprowadzała do budżetu. Gdy przyznano je także strażom miejskim i gminnym, okazało się, że istnieje absolutne przełożenie aktywności straży i tego fotoradaru na przychody gminy, więc to świetna maszynka do robienia pieniędzy. Teraz 90 proc. wszystkich straży miejskich i gminnych koncentruje się tylko na tym – stwierdził w PR24 Tomasz Parol, prawnik, redaktor naczelny anulujmandat.pl.

Trzeba płacić?

Funkcjonariusze zajmujący się obsługą fotoradarów muszą ustalić, kto był sprawcą zarejestrowanego wykroczenia. Zazwyczaj zwracają się do właściciela pojazdu, namawiając go do przyjęcia mandatu lub wskazania sprawcy pod groźbą grzywny. Takie postępowanie jest jednak niezgodne z prawem, ponieważ nie można się zgodzić na przyjęcie mandatu, którego jeszcze nie nałożono, zaś zgodnie z prawem mandat nakłada się dopiero wówczas, gdy wiadomo, kto jest sprawcą. Podobny mechanizm funkcjonuje w przypadku mandatów za parkowanie. Informacja umieszczana za wycieraczką auta nie jest mandatem, tylko wezwaniem do wskazania, w dodatku nie doręczonym zgodnie z przepisami.

– Namawiam, żeby korzystać ze swoich praw. Jeżeli nie wiemy, lub nie pamiętamy kto w danym momencie jechał naszym samochodem, to jedyne co możemy zrobić, to odmówić wskazania. Można oprzeć się na art. 183 par. 1 KPK, który mówi, że mamy prawo odmówić odpowiedzi na takie pytanie, jeśli odpowiedź mogłaby nas narazić na odpowiedzialność karną. A jeśli wskazalibyśmy osobę niewinną, to możemy ponieść odpowiedzialność za fałszywe oskarżenie – podkreślał Gość PR24.

Warto się bronić

W przypadku odmowy ujawnienia sprawcy, straż miejska przekazuje sprawę właściciela pojazdu do sądu lub policji, która zazwyczaj nie podejmuje dalszych działań. Sprawy, które trafią do sądu zaczynają się od wyroku nakazowego, który opiera się na ustaleniach straży, ale wówczas można złożyć zażalenie, które uchyla wyrok i umożliwia nam obronę.

– Te wszystkie postępowania są bezprawne i można się bronić. Natomiast większość ludzi tego nie robi i płaci pieniądze, których nie powinna płacić, często nie będąc sprawcami – powiedział Tomasz Parol.

AM