Dzielenie się opłatkiem, ubieranie choinki, obdarowywanie się prezentami, wspólna wieczerza wigilijna – to nieodłączne elementy świąt Bożego Narodzenia. Część z tych zwyczajów przeniknęła do tradycji laickiej. Małgorzata Kalicińska nie widzi niczego złego w tym, że razem ze swoją rodziną świętuje w okresie bożonarodzeniowym. Oddziela jednak symbole religijne, które należą do sfery sacrum od tych będących wyrazem ludzkiego pojednania i miłości.
– W moim przypadku to nie jest przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia, tylko do świąt. Kropka. Ja świętuję spotkanie rodzinne. Ewa Braunek też święciła Wigilię, mimo że była buddystką – podkreślała pisarka.
Nie-katolik wśród katolików
Gość PR24 zwróciła uwagę, że niekiedy spotykają ją przykre sytuacje w życiu wynikające z tego, że jest neopoganką. Niektórzy ludzie wierzący uznają ją bowiem tym samym za nieuduchowioną i płytką.
– Osoby, które są religijne próbują nas nawracać, mówiąc, że my jako osoby niewierzące nie mamy życia duchowego i jesteśmy płytcy oraz płascy. Jest to śmieszne jak robią to ludzie wykształceni i inteligentni. Są to zarzuty absolutnie bezpodstawne – powiedziała Małgorzata Kalicińska.
Albo, albo
Wielu katolików traci lub już straciło swoją wiarę. Niewielu jednak decyduje się na apostazję, czyli definitywne wypisanie się z Kościoła. Zdaniem gościa PR24, ludzie ci powinni głęboko przemyśleć swoją religijność i być uczciwi wobec siebie, by nie stać się hipokrytami.
– Elementarna szczerość wobec siebie powinna nam powiedzieć, czy mamy ochotę udawać dla rodziny i sąsiadów. Albo odwrotnie. Ta rozmowa z samym sobą powinna nam uświadomić: „Kurczę, do tej pory udawałem i byłem hipokrytą, więc będę lepszym katolikiem” – mówiła rozmówczyni PR24.
PR24 / dds