Debata Dnia: Napięcia na Ukrainie

Według rosyjskich danych, systemy „S-400 Triumf” mogą jednocześnie naprowadzać rakiety na sześć celów przeciwnika i strącać je w odległości do 400 kilometrów. To najnowsze rosyjskie uzbrojenie tego typu. Na Krym miał trafić punkt dowodzenia i dwa dywizjony rakietowe.

Tymczasem, Kijów postawił w stan podwyższonej gotowości bojowej swoje wojska wzdłuż granicy z Krymem. Powód to padające pod adresem Ukrainy rosyjskie oskarżenia o próby dywersji na półwyspie i zabicie dwóch rosyjskich żołnierzy. Ukraińcy odpierają zarzuty i alarmują, że Rosja gromadzi wojska na Krymie wzdłuż granicy z Ukrainą kontynentalną.

– Z dużym niepokojem patrzę na to, co dzieje się na Krymie. Rosja chce eskalacji konfliktu na Ukrainie – mówiła w Polskim Radiu 24 Eliza Olczyk. – Mimo formalnego zawieszenia broni, napięcie w Donbasie nieustannie jest utrzymywane. Cały czas giną ludzie – dodawał Łukasz Bertram.

Z kolei Jacek Liziniewicz zauważył w Debacie Dnia, że czas rosyjskich działań może nie być przypadkowy. – W ostatnich konfliktach Rosjanie niemal za każdym razem wykorzystywali igrzyska olimpijskie. Tak było w 2008 roku w Gruzji i 2014 roku na Ukrainie – wskazywał publicysta.

Więcej tematów i komentarzy w całej rozmowie.

Polskie Radio 24/IAR