Po południu przed budynkiem manifestowało około 400 osób, teraz jednak jest ich zdecydowanie mniej, bo kilkadziesiąt, z czego większość stanowią młodzi ludzie. Policja otoczyła lokal Prince Kebab kordonem i ma w tym miejscu zostać przez całą noc, bo uczestnicy zamieszek grozili, że go podpalą.
– Policjanci od wczesnych godzin porannych patrolują to miejsce. Sprawdzamy, czy nie dochodziło do łamania prawa. Chcieliśmy, żeby zgromadzenie przebiegało jak najbardziej pokojowo, jednak kiedy zachowania zaczęły zagrażać życiu i zdrowiu, policjanci zaczęli interweniować – mówiła w Polskim Radiu 24 Agata Kulikowska de Nałęcz, oficer prasowy policji w Ełku. Dodała, że służby dążą do przywrócenia ładu i porządku publicznego. - Osób agresywnych jest coraz mniej. Policjanci patrolują to miejsce dopóki nie uznamy, że sytuacja nie zagraża mieszkańcom miasta – podkreśliła oficer.
Wcześniej, po starciach z policją, funkcjonariusze zatrzymali kilkanaście najbardziej agresywnych osób, które rzucały w szyby i w policjantów niebezpiecznymi przedmiotami. W związku z zamieszkami zamknięta jest ulica Armii Krajowej. Na razie nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Prezydent Ełku zaapelował do mieszkańców o zachowanie spokoju i uszanowanie tragedii rodziny 21-latka.
Prokuratura Rejonowa w Ełku prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci w noc sylwestrową 21-letniego mężczyzny. Zatrzymane w tej sprawie osoby to między innymi cudzoziemcy, którzy dziś są przesłuchiwani. Według radnego Ełku Michała Tyszkiewicza lokal z kebabem prowadzili obywatele Tunezji, Algierii i Maroka i wszyscy oni trafili w ręce policji.
Na ciele 21-latka były dwie rany kłute, prawdopodobnie od noża. Na jutro zaplanowano sekcję zwłok mężczyzny, by ustalić przyczynę śmierci.
IAR/Polskie Radio 24/ip
_____________________
Data emisji: 01.01.2017
Godzina emisji: 17:34