Przedstawiciele Obserwatorium twierdzą, że do nalotu miało dojść w mieście Khan Sheikhun w prowincji Idlib. To rejon opanowany przez umiarkowanych rebeliantów. Syryjskie lub rosyjskie samoloty miały zrzucić na miasto nieznany bliżej gaz. W mediach społecznościowych aktywiści opublikowali zdjęcia zabitych i rannych, niektórych z pianą na ustach.
Wśród zabitych mają być dzieci, a domniemany atak miał ranić ponad 60 osób. Gdyby informacje aktywistów potwierdziły się, za nalotem stałoby albo wojsko prezydenta Baszara al-Asada, albo wspierająca je Rosja. Syryjskie wojsko nie komentuje sprawy.
W 2013 roku pod groźbą ataku ze strony Stanów Zjednoczonych syryjskie władze zdecydowały się przekazać cały arsenał broni chemicznej w ręce ONZ. Proces zakończył się, ale Narody Zjednoczone twierdzą, że Damaszek nie oddał całej posiadanej broni i tylko między 2014 a 2015 rokiem co najmniej trzykrotnie dokonał ataku z użyciem zakazanego przez międzynarodowe konwencje chloru. ONZ twierdzi także, że fanatycy z tzw. Państwa Islamskiego dokonują ataków z użyciem gazu musztardowego.
Wojna domowa w Syrii trwa już ponad sześć lat. Ocenia się, że konflikt kosztował życie co najmniej 310 tysięcy osób, a ponad 11 milionów Syryjczyków opuściło swoje domy. Ponad 5 milionów schroniło się w sąsiadujących z Syrią krajach – w Libanie, Jordanii i Turcji.
Więcej o sprawie w rozmowie z prof. Maciejem Michałem Münnichem.
Polskie Radio 24/IAR/mp
__________________
Data emisji: 4.04.17
Godzina emisji: 11.35