Niektórzy przekonani, że wraz z przejęciem spadku, skończyły się ich wszystkie troski finansowe, zapominali podpisywać oświadczenie o przejęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza. I popadali w kłopoty, gdy okazywało się, że muszą spłacić długi zmarłego z własnej kasy. Przygotowywany obecnie projekt zakłada, że za długi pozostawione w spadku sukcesor będzie odpowiadał tylko do wysokości odziedziczonego majątku.
- W obecnie obowiązującym stanie prawnym, aby ograniczyć odpowiedzialność za długi spadkowe spadkobierca musi w ciągu pół roku od śmierci spadkodawcy złożyć przed sądem lub notariuszem oświadczenie o przyjęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Brak takiego oświadczenia w tym terminie powoduje, że spadkobierca odpowiada za długi spadkowe bez ograniczenia swojej odpowiedzialności – wyjaśnił mecenas Maciej Zborowski.
Takie przyjęcie spadku wprost oznacza, że spadkobierca ponosi odpowiedzialność za wszystkie długi spadkowe.
- Jeżeli na przykład spadek przedstawia realną wartość 100 tysięcy, a jego długi wynoszą np. 800 tysięcy to spadkobierca przyjmując spadek wprost będzie ponosić odpowiedzialność za długi w wysokości 800 tysięcy. Natomiast w przypadku przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza odpowiedzialność za długi ograniczy się tylko do wysokości realnej wartości spadku, w tym przypadku 100 tysięcy – tłumaczył Gość PR 24.
Zmiana prawa sprawiłaby, że nie byłoby wymagane oświadczenie o przejęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Obecnie często zdarza się, że wielu spadkobierców nie wie, że takie oświadczenie jest potrzebne.
- Sądzę, że świadomość o istnieniu takiego oświadczenia pojawia się wtedy, kiedy spadkobiercy wiedzą o długach swojego spadkodawcy – dodał Zborowski.
PR24/Anna Krzesińska