Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 10.03.2010

Spoon - "Transference"

Wiadomo, że w przypadku Spoon wydawnictwo mniej efektowne nie oznacza rezygnacji z jakości.

Równo, czyli jak zawsze, ale jednak słabiej.
Na "Transference" liczą się właściwie jedynie trzy punkty. "Got Nuffin’", teksański rock w czystej postaci, z wiercącym, jednostajnym, nagłym błyskiem fortepianu. W skrócie: przebój. Rozmyte "Who Makes Your Money", w którym Spoon dekonstruują przestrzeń piosenki, wprowadzając brzdęki i przerywniki. W skrócie: dystans. I może jeszcze "Trouble Comes Running", czyli powrót do przejrzystości. W skrócie: przebój numer 2. I to byłoby niestety na tyle.

Wiadomo, że w przypadku Spoon wydawnictwo mniej efektowne (co w w tym kontekście oznacza najczęściej tyle, co efekciarskie) nie oznacza rezygnacji z jakości. I też byłoby co najmniej nieuczciwym śrubowanie wymogów akurat im – biorąc pod uwagę dynamikę obecnych zmian, fakt, że Spoon istnieją od lat szesnastu kwalifikuje ich nie tylko do specjalnego wyróżnienia za wytrwałość, ale również wysyła na natychmiastową emeryturę i każe wątpić w rozsądek. Blogosfera wypluwa codziennie kolejne tabuny krzykliwie umalowanych dziewcząt i pretensjonalnie nieogolonych chłopców, stojących w kolejce po przyznawaną codziennie odznakę Best New Music, a Spoon nie dają się strącić z podium, i to mimo kultywowania wciąż tej samej idei – toksycznego rock’n rolla (z gościnnymi występami instrumentów klawiszowych), stanowiącego moc sprawczą rozwoju amerykańskiej sceny alternatywnej.

Na swym siódmym wydawnictwie podchodzą do sprawy rzetelnie, może aż nazbyt, co sprawia, że o "Transference" w perspektywie paru miesięcy zapomnimy: tym razem zabrakło pozaludzkiego pierwiastka, dziwnego szaleństwa, które uwrażliwiło i tak emocjonalne "Kill the Moonlight" czy pozwoliło na znalezienie wspólnego mianownika pierwszej dziesiątki listy sprzedażowej i braku skłonności do artystycznych kompromisów (wyraziście piosenkowe "Ga Ga Ga Ga Ga"). Klasą samą w sobie (chciałoby się dodać: jak zwykle) jest na omawianym tu krążku Britt Daniel, chropowaty, ale i wyrozumiały, przeprowadza pozornie beznamiętnym wokalem przez poszczególne opowieści. To jednak za mało, by zatrzymać się przy płycie na dłużej, by zapamiętać to, co zwykle tak porywało: chwile i sztuczki (idę o zakład, że zlokalizowanie refrenu dowolnego nagrania Spoon rozpoczyna próba przywołania motywu wiodącego całego utworu). Solidnie: w porównaniu z wszechobecną masówką, powered by Pitchfork, solidnie w stopniu aż, w zestawieniu z wcześniejszymi dokonaniami: tylko solidnie.


Spoon - "Got Nuffin"

Maciek Tomaszewski