Krzysztofowi Maternie było przykro, że Adamowi Małyszowi, człowiekowi, który dostarczał nam przez lata tyle radości, nadal uprawia sport i ma w tym sukcesy (przyjazd na metę Rajdu Dakar), media tak mało poświęciły czasu. – Zajęły się tym panem, co znowu jechał na pałę i miał zająć pierwsze miejsce, ale spadł ze skarpy na ryja samochodowego – powiedział.
Jednak przyczynkiem do audycji Materny i Markowskiego stały się dwie inne historie. Pierwsza pochodzi z Rosji.
Na trasie Moskwa-Nerungii podczas jazdy pociągu z wagonu wypadł jeden z pasażerów. Wyszedł do przedsionka pociągu żeby zapalić, ale kiedy wracał pomylił drzwi. W efekcie 42-letni mieszkaniec Bracka znalazł się na torach w Tajdze w 40-stopniowy mróz. Nie stracił rezonu i pobiegł za pociągiem. Mężczyzna ubrany w koszulę, sportowe spodnie i klapki biegł za pociągiem siedem kilometrów, dobiegł do stacji i wsiadł do pociągu.
Druga jest z Belgii. Pewna pani włączyła sobie GPS, gdy jechała samochodem po swoją przyjaciółkę na dworzec oddalony o 60 kilometrów. Przejechała 1450 kilometrów. Dopiero mała stłuczka uświadomiła jej, że dojechała do... Chorwacji.
Gościem audycji była Magda Umer.
tj