Ewolucja człowieka może dobiegać końca. Jak twierdzą genetycy z Uniwersytetu w Londynie, zanikają siły, które dotąd ja napędzały.
W wygłoszonym w tym tygodniu wykładzie zatytułowanym “Koniec ewolucji człowieka” profesor genetyki Steve Jones ogłosił, że odsetek mutacji genetycznych, jakie występują u człowieka, dramatycznie spada. Może to być spowodowane zmianą stylu życia przedstawicieli naszego gatunku.
Zmienia się na przykład model rozmnażania człowieka – mężczyźni, którzy dotąd mieli dziesiątki dzieci i zostawali ojcami nawet w wieku 60 czy 70 lat, ustąpili miejsca młodym ojcom w wieku 20-30 lat, którzy zadowalają się (w najlepszym wypadku) kilkorgiem dzieci. To właśnie starsi ojcowie przekazują większość mutacji genetycznych (ich geny zmieniają się w ciągu ich życia), a zatem wpływ takich zmutowanych genów na społeczeństwo wyraźnie zmalał – wyjaśniał profesor Jones. Z drugiej strony w dużej części świata poprawiła się wyraźnie przeżywalność dzieci, które dawniej często nie dożywały wieku dojrzałego. Mała śmiertelność noworodków i dzieci zmniejszyła z kolei presję, jaką na dany gatunek wywierała dotąd naturalna selekcja. Kolejnym czynnikiem jest globalizacja, która praktycznie wyeliminowała możliwość tworzenia się niezwykłych mutacji genetycznych.
Informacja o końcu ewolucji człowieka ucieszy zapewne tych, którzy lubią nasz gatunek takim, jaki on jest. Z drugiej strony – wpływ nowego środowiska życia człowieka, promieniowanie i substancje chemiczne mogą przejąć pałeczkę tam, gdzie porzucili ją starsi ojcowie.
(ew)