Do tej pory „znamię” Wenus nie budziło takiego zainteresowania astronomów jak „blizna” Jowisza, o której pisaliśmy parę dni temu. Teraz oczy badaczy zwróciły się na Wenus, ponieważ… plama rozszerza się. Nikt nie jest pewny, czym właściwie jest dziwne zjawisko.
O ile w przypadku “blizny” Jowisza miemal pewne jest, że powstała na skutek uderzenia jakiegoś ciała kosmicznego (zapewne meteoru) w tę wielka planetę, o tyle przypadek Wenus nie jest wcale taki jasny. „New Scientist” podaje powody, dla których plama na Wenus nie powstała jako skutek zderzenia. Po pierwsze, tajemnicze miejsce świeci w świetle ultrafioletowym, co sprawia, że zderzenie staje się wysoce nieprawdopodobne. Chodzi o to, że skaliste ciała, do jakich należą meteory – z wyjątkiem materiałów bogatych w lód wodny – spowodowałyby pociemnienie tego miejsca w świetle ultrafioletowym. – „Odłamki roztrzaskanego meteorytu pochłonęłyby światło” – wyjaśnia Sanjay Limaye z Uniwersytetu Wisconsin-Madison, członek zespołu badaczy nadzorujących misję sondy Venus Express.
Jakie mogą być inne powody? Pomysłów jest kilka:
- wybuch wulkanu. Ta opcja jest jednak wysoce nieprawdopodobna, ponieważ gęsta atmosfera Wenus z pewnością sprawiłaby, że pozostałości jakiejkolwiek aktywności wulkanicznej byłyby dla nas widoczne.
- Naładowane cząstki mogły spowodować plamę na skutek interakcji z atmosferą Wenus.
- Może to być turbulencja w atmosferze, koncentrująca jasny materiał w tym miejscu.
Plama na Wenus została (podobnie jak “znamię” Jowisza) dostrzeżona po raz pierwszy przez astronoma-amatora.
(ew)