Nietypowa cząstka elementarna, mion, została zarejestrowana przez aparaturę pomiarową LHC. Współtwórcami urządzenia są warszawscy fizycy.
Jak poinformował PAP rzecznik Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku dr Marek Pawłowski, ogromny zestaw detektorów o nazwie CMS zarejestrował wystrzelenie mionu z miejsca, w którym doszło do zderzenia protonów, przyspieszanych w LHC. Mówiąc krótko, oznacza to, że podczas kolizji protony zostały rozbite, a w ich miejsce powstały nowe cząstki, zwykle nieistniejące na Ziemi. LHC istnieje właśnie po to, aby takie cząstki tworzyć i opisywać.
- Miony to kuzyni elektronów: mają ten sam ładunek elektryczny, lecz masę ok. 200 razy większą - tłumaczy Pawłowski. Takich cząstek nie ma na Ziemi, ale znajdują się w tzw. promieniowaniu kosmicznym. Potrafią przenikać przez różne materiały, dzieki czemu czasami nawet umieszczone 100 m pod powierzchnią ziemi detektory w CERN "widzą" je. Tym razem jednak mion nie przybył z kosmosu, a powstał w detektorze. - Na szczęście miony wytworzone w LHC powinny rozbiegać się z wnętrza detektora na zewnątrz. I właśnie taki ślad udało nam się ostatnio zaobserwować - podkreśla dr Michał Szleper z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku.
Cząstkę udało się zaobserwować w piątek. To pierwszy krok na drodze do badania innych cegiełek materii, w tym Boskiej Cząstki, bozonu Higgsa. Dowodzi także, że skomplikowana aparatura, jaką jest CMS (Compact Muon Solenoid), działa poprawnie. W konstruowaniu tego olbrzymiego zestawu detektorów (wielkością przypomina kamienicę) brali udział warszawscy fizycy.
(ew/pap)
Posłuchaj audycji Programu 1