68 spośród odległych globów to planety mniej więcej rozmiaru ziemskiego. 54 z nich znajduje się w takiej odległości od ich gwiazd, że prawdopodobne jest występowanie na nich wody w stanie płynnym.
Trzeba jednak pamiętać, że żadna z tych egzoplanet nie została zaobserwowana w sposób bezpośredni – to znaczy, że nie posiadamy 100 proc. dowodów, że naprawdę istnieją. Wykażą to dopiero dalsze studia i obserwacje. Co więcej, długo (o ile w ogóle) nie będziemy wiedzieli, czy te odległe światy w ogóle nadają się do zamieszkania.
Jednak naukowcy mają nadzieję, że misja teleskopu Kepler dostarczy nam lepszej wiedzy na temat odległych planet. Fakt, że Kepler odnalazł tak wiele egzoplanet w ciągu zaledwie dwóch lat, jest bardzo obiecujący.
- To podnosi na duchu. Oczywiście, wszyscy mieliśmy nadzieję, że tak właśnie będzie – mówi Seth Shostak, astronom pracujący w ramach programu SETI.
Prawdopodobieństwo występowania życia pozaziemskiego jest spore, ale wciąż potrzebujemy wielu danych, żeby w ogóle wiedzieć, jak zabrać się za szukanie. – Potrzeba nam nie 50 kandydatur, ale znacznie, znacznie więcej – mówi Shostak. – Ale fakty sugerują, że znajdziemy więcej planet typu ziemskiego. Być może są one tak powszechne jak mrówki na pikniku.
Z drugiej strony – życie, jakie znajdziemy (i o ile je znajdziemy) nie musi być inteligentne. Shostak: – Może być tak, że istnieje wiele planet takich jak Ziemia, ale tylko niektóre posiadają życie.
Dzięki programowi SETI, w którym bierze udział Shostak, od wielu lat prowadzimy nasłuch kosmosu w nadziei, ze ktoś się do nas odezwie. Już teraz astronomowie z SETI zwrócili swój teleskop w kierunku planet odkrytych przez Keplera. Jako specjaliści mają dostęp do najnowszych odkryć Keplera jeszcze zanim trafią one do opinii publicznej.
Kepler pomógł badaczom z SETI udoskonalić równanie Drake’a - wzór próbujący określić, ile cywilizacji technologicznych istnieje w naszej Galaktyce. Zaproponował je dr Frank Drake w latach 60. XX wieku. Głównym celem równania nie jest dokładne określenie liczby cywilizacji, ale dokładniejsze zrozumienie mechanizmów, które wpływają na szanse powstania takich cywilizacji. Równanie bierze pod uwagę siedem współczynników: szybkość powstawania gwiazd w naszej galaktyce, odsetek gwiazd, które mają planety, średnia liczba planet znajdujących się w ekosferze gwiazdy, tj. na których może powstać życie, odsetek planet w ekosferze, na których życie powstanie, odsetek planet zamieszkanych, na których życie rozwinie inteligencję (czyli stworzy cywilizację), odsetek cywilizacji, które będą chciały komunikować się z ludzkością; średni czas istnienia takich cywilizacji. Kepler dostarcza danych na temat dwóch współczynników: ilości planet przy gwiazdach i ilości nadających się do zamieszkania.
Problem polega jednak na tym, że nie wiemy do końca, czy planeta może być domem dla żywych istot. – Możemy znać sześć warunków na "tak", a okaże się, że jest jakiś siódmy i on życie zabija – martwi się Shostak.
Jedno jest pewne – na dalsze wyniki badań Teleskopu Kepler po prostu warto czekać.
(ew/livescience.com/space.com)