Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 08.06.2014

Rząd przygotowuje wodną rewolucję: weźmie główne rzeki, reszta – dla samorządów

Rząd postanowił uporządkować gospodarkę wodną – przepisy, które jeszcze w czerwcu trafia pod obrady Rady Ministrów przewidują, że główne rzeki i kanały w Polsce znajdą się w całości pod opieką administracji państwowej, reszta Zajma się samorządy i na to dostana duże środki.
WisłaWisłaWikimedia Commons, Ricardo77

Środki na gospodarkę wodną, które dziś powinny zbierać spółki wodne, będą zbierane przez gminy po uprzednim ustaleniu w formie uchwały odpowiedniej opłaty od właścicieli gruntów korzystających z rozwiązań melioracyjnych – mówi Mateusz Balcerowicz, zastępca dyrektora Departamentu Zasobów Wodnych Ministerstwa Środowiska.

Na jakim etapie jest praca nad założeniami nowych przepisów dotyczących gospodarki wodnej?

Mateusz Balcerowicz, zastępca dyrektora Departamentu Zasobów Wodnych Ministerstwa Środowiska: – Przeszły przez komitet ds. europejskich, czyli uzyskały zgodność z prawem europejskim, przyjęła je Rada Służby Cywilnej i są omawiane na KWRiST. Przewidujemy, że założenia do końca czerwca powinny zostać przyjęte przez Radę Ministrów, po czym przystąpimy, wraz z Rządowym Centrum Legislacji, do pisania Ustawy prawo wodne, chcielibyśmy ją ukończyć na przełomie lata i jesieni tego roku.

Dlaczego reforma gospodarki wodnej jest potrzebna?

– Jest ona potrzebna przede wszystkim jako instrument zarządzania całością gospodarki wodnej. Dziś za różne elementy gospodarki wodnej, a tak naprawdę za zarządzania rzekami, odpowiadają różne podmioty administracji rządowej i samorządowej. Dochodzi w związku z tym do sytuacji kuriozalnych, których przykłady w razie zagrożenia powodziowego mieliśmy w czasie ostatnich wezbrań.

Problemem jest to, że jedną rzeką zarządzają różni gospodarze. Tym, co dzieje się w samym nurcie rzeki, zarządza Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, czyli organ administracji rządowej, wałami zarządzają już samorządy województw. Wszystkie działania bardzo trudno skoordynować, zwłaszcza środki finansowe, które muszą przejść niezwykle długą drogę.

Jak rząd chce naprawić ten stan rzeczy?

– Chcemy wydzielić rzeki główne, za które będzie odpowiadał rząd, a w praktyce zarządy dorzeczy, a także rzeki pozostałe, za które jednoznacznie będzie odpowiadał samorząd województwa w imieniu Skarbu Państwa. Samorząd będzie je utrzymywał oraz wykonywał na nich inwestycje w całości, a nie tylko na wałach.

Bardzo ważne zmiany będą wprowadzone na szczeblu gminy. Obecnie melioracje szczegółowe, czyli wszystkie odwodnienia na terenach rolniczych są wykonywane przez spółki wodne lub właścicieli gruntów, na których się znajdują. Sytuacja jest o tyle trudna, że te spółki praktycznie nie istnieją, nie wykonują swoich zadań albo nie potrafią od swoich członków zebrać składek. Oceniamy, że spółki wodne funkcjonują zaledwie w połowie gmin. A tylko połowa z nich działa prawidłowo, czyli potrafi zebrać składki i wypełniać swoje zadania.

Powstaną spółki wodne w miastach i na terenach zurbanizowanych

Dodatkowo to, co dzieje się na terenach rolniczych w zakresie spółek wodnych, chcemy przenieść na tereny zurbanizowane i wprowadzić tam coś na kształt spółek wodnych. Na terenach zurbanizowanych te zadania byłyby przekazane gminom także jako zadania własne.

Opłaty zbierze gmina, nie spółka wodna

Środki, które dziś powinny zbierać spółki wodne, będą zbierane przez gminy po uprzednim ustaleniu w formie uchwały odpowiedniej opłaty od właścicieli gruntów, korzystających z rozwiązań melioracyjnych.

Jakie inne, ważne z punktu widzenia samorządów zmiany znalazły się założeniach reformy gospodarki wodnej i ustawy Prawo wodne?

– Reforma ma na celu m.in. uporządkowanie systemu finansowego. Bez tego całość organizacyjna nie będzie miała sensu. Dla samorządów istotną zmianą może być fakt, że trafiające do WFOSiGW środki, które obecnie są zbierane z tytułu opłat za pobór wody, mogą, ale nie muszą trafić do samorządów. Chcemy, aby to były środki oznaczone, które bezpośrednio trafią do urzędów marszałkowskich i tam zapadną decyzje, jak je najlepiej wykorzystać na gospodarkę wodną w ramach zleconych zadań.

Chcemy również utrzymać obecny system finansowania samorządu wojewódzkiego, w formie dotacji z budżetu państwa, które trafiają tam za pośrednictwem wojewodów. Dodatkowo naszą intencją jest zasilenie systemu środkami, które obecnie z tytułu opłat za pobór wody trafiają do WFOŚ i urzędów marszałkowskich.

Solidarność zarzuca twórcom reformy, że państwo chce zostawić sobie nadzór tylko nad głównymi rzekami, a odpowiedzialność za resztę zrzucić na samorządy, znowu bez przekazania im na realizację nowych zadań dodatkowych środków.

– Nie podam w tej chwili szczegółowych danych na temat kwot, którymi poszczególne województwa będą dysponować na gospodarkę wodną, bo je dopiero wyliczamy. Na pewno jednak w skali kraju będą to znacząco większe nakłady niż dzisiaj.

Co więcej, jeśli chodzi o zarządzanie, należy mieć w pamięci, że wiele wiemy o inwestycjach i zadaniach realizowanych na rzekach, natomiast system zarządzania i planowania będzie musiał być spójny, czyli „zlewniowy". Plany zarówno dla dorzecza Odry, jak i Wisły będą zawierały elementy wykonywane na rzekach rządowych oraz na samorządowych. Dopiero na podstawie zatwierdzonych w ten sposób planów, będą mogły być podejmowane inwestycje.

Z drugiej strony zatwierdzone plany będą mogły być wykorzystane do uzasadnienia finansowego poszczególnych inwestycji. Z punktu widzenia Ministerstwa Środowiska istotne jest to, że planowanie strony samorządowej i jednostek rządowych pozwoli na wypełnienie dyrektyw unijnych, bo bez tego o środki chociażby z programu infrastruktura i środowisko 2014-2020 będzie bardzo trudno. A nawet pokuszę się o stwierdzenie, że nie będzie można po nie sięgać.

Znaczy to, że samorządowcy mogą spać spokojnie, bo pieniądze na nadzór nad rzekami będą?

– Tak. Samorządy przez wojewodów już dostają środki z budżetu państwa. W nowym systemie rzeki pozostaną własnością skarbu państwa, następuje jedynie nowa enumeracja, które rzeki są rządowe, które samorządowe.

Przykładem niech będzie sytuacja na Wiśle. Z mojego doświadczenia wiem, że w woj. mazowieckim wygląda to tak, że głównym nurtem rzeki zarządza Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, a wałami przeciwpowodziowymi, poza Warszawą, zarządza Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Jest więc sytuacją kuriozalną, że rzeka, która ma charakter państwowy, w głównej mierze zabezpieczana jest (wały przeciwpowodziowe) przez jednostkę samorządową.

W nowym systemie warszawski WZMiUW nie musiałby wykonywać żadnych zadań na Wiśle, Bugu czy Narwi, czyli najbardziej kosztochłonnymi rzekami w województwie. Zajmowałby się rzekami niższego kalibru, odpowiadałby za nie w całości.

Stoimy na stanowisku, że utrzymanie tego samego poziomu finansowania w formie dotacji w zupełności samorządom wystarczy. To raczej strona rządowa będzie musiała zapewnić odpowiednie finansowanie zarządom dorzeczy, które w całości będą musiały utrzymać Odrę, Wisłę, Bug, Narew i wiele innych rzek, a także kanałów żeglownych, łącznie około 54 rzek i kanałów o znaczeniu ponadregionalnym i krajowym. Będą to rzeki żeglowne, graniczne oraz ważne z punktu widzenia zabezpieczenia przeciwpowodziowego.

Czy reforma przyniesie znaczące zmiany w zatrudnieniu w obszarze gospodarki wodnej?

– Zagadnienia te są omawiane ze związkami zawodowymi i Radą Służby Cywilnej. Nowa struktura administracji z założenia nie powinna powodować zmiany liczby pracowników w gospodarce wodnej na szczeblu centralnym, a zwłaszcza samorządowym. Nastąpi jedynie zmiana miejsca pracy. Moim zdaniem nie ma w tym względzie powodów do niepokoju, tym bardziej że kadr w gospodarce wodnej brakuje.

Związek Gmin Wiejskich proponuje, by urządzenia melioracji wodnych szczegółowych były w gestii powiatów, choćby dlatego, że cieki wodne nie ograniczają się do jednej gminy.

– Ale urządzenia melioracji szczegółowej są to głównie drenarki i rowy melioracyjne, czyli rozwiązania w skali często mniejszej nawet niż gmina, a już na pewno nie skali powiatowej. Dlatego tę propozycję uważam za chybioną.

ZGW wyszedł prawdopodobnie z założenia, że skoro spółki wodne są dziś nadzorowane przez starostów, a związki spółek wodnych przez marszałków województw, to urządzenia melioracji wodnych szczegółowych powinny być w gestii powiatów.

Urządzenia melioracji szczegółowych na terenach wiejskich służą do odwadniania pól i są to rozwiązania stricte lokalne. Z doświadczenia ze spotkań z samorządowcami wiem, że o melioracji szczegółowej zawsze dyskutuje wójt czy burmistrz, a nie starosta.

A jak pan odpowie na zarzut, że skoro minister określa najwyższe dopuszczalne wskaźniki zanieczyszczeń, to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska na tej podstawie ma prawo zmienić istniejące pozwolenia wodno-prawne bez zgody samorządów.

– Pozwolenie wodno-prawne nadal będą wydawane przez starostów. Zmiana dotyczy pozwoleń wodno-prawnych o charakterze regionalnym, wydawanych dziś w urzędach marszałkowskich. Te pozwolenia trafią do administracji rządowej. Powód? Są to pozwolenia o bardzo dużym kalibrze – ogromnie skomplikowane, dotyczące np. działania zbiornika wodnego Włocławek.

Nowe rozwiązanie pozwoli na uregulowanie całości władzy i stosunków wodnych nie tylko na Wiśle i innych dużych rzekach, ale na wszystkich ciekach wodnych w naszym kraju. Usprawni to także ochronę przeciwpowodziową mieszkańców i politykę przestrzenną na obszarach zagrożonych choćby zalaniem.

Bartosz Dyląg

/