Rząd chce umożliwić rejestrację wielu samochodów na jeden numer i jeden dokument.
Duże ułatwienie dla producentów i sprzedawców aut
Zmiany będą korzystne nie tylko dla posiadaczy kilku pojazdów, ale przede wszystkim dla sprzedawców i producentów, którzy testują samochody i odbywają jazdy próbne, mówi Roman Dębecki z tygodnika „Auto Świat”.
- To rozwiązanie ułatwi życie sprzedawcom samochodów, tych nowych, ale i używanych. Diler, który ma w salonie kilkanaście samochodów, chociażby takich demonstracyjnych, które pokazuje klientom i które służą do jazd testowych, nie musiałby każdego z tych aut rejestrować, a wystarczyłoby przymocowanie tablicy z numerem jednym dla wielu aut. W tym momencie mógłby już z takiego samochód korzystać, byłby on ubezpieczony i dopuszczony do ruchu – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.
Podobne rozwiązania funkcjonują już w innych krajach
Z takiego rozwiązania mogliby korzystać również producenci, którzy przed wprowadzeniem aut na rynek muszą je przetestować, kolekcjonerzy aut zabytkowych.
- Takie rozwiązanie jest w Niemczech i tam się sprawdza. Jeżeli ktoś ma kolekcję aut, wystarczy, że ma jedną tablicę rejestracyjną. Jeden numer jest przypisany na całą kolekcję – mówi Roman Dębecki.
Jak dodaje ekspert, każde takie auto, biorąc udział w ruchu drogowym, czyli nawet będąc zaparkowane na parkingu czy ulicy, musi jednak być wyposażone w tę tablicę, wspólny numer.
Spore oszczędności dla branży
Dzięki wprowadzeniu takiego rozwiązania branża motoryzacyjna mogłaby liczyć na spore oszczędności.
- Najczęściej jest tak, że jeżeli jest kilka samochodów z jedną tablicą, to wtedy ubezpieczenie dotyczy najdroższego auta. Inne korzystają z tego „zawyżonego” ubezpieczenia. Nie trzeba jednak rejestrować wszystkich samochodów, opłacać za wszystkie OC, więc oszczędności są ewidentne – podkreśla ekspert.
Z zapowiedzi rządu wynika, że decyzja o profesjonalnej rejestracji nie powinna kosztować więcej niż 100 złotych.
Kamil Piechowski, awi