Największy wpływ na deflację w porównaniu z marcem ub. roku miały obniżki opłat związanych z transportem (o 8,4 proc.), niższe ceny odzieży i obuwia (o 3,5 proc.) i opłat związanych za mieszkania (o 0,6 proc.), które obniżyły wskaźnik odpowiednio o 0,73 p. proc., 0,19 p. proc. i 0,17 p. proc.
Jednocześnie ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2016 r., w stosunku do poprzedniego miesiąca, wzrosły o 0,1% (w tym towarów – o 0,3%, przy spadku cen usług – o 0,3%).
W poszczególnych grupach towarów i usług konsumpcyjnych odnotowano zróżnicowaną dynamikę cen.
W ciągu miesiąca najbardziej wzrosły ceny ubrań i obuwia
Największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały w tym okresie wyższe ceny odzieży i obuwia (o 1,8%), żywności (o 0,4%), a także w zakresie transportu (o 0,8%), które podwyższyły wskaźnik odpowiednio o 0,10 p. proc., 0,09 p. proc. i 0,07 p. proc. Niższe ceny towarów i usług związanych z rekreacją i kulturą (o 1,7%) obniżyły ten wskaźnik o 0,11 p. proc.
Deflacja roczna wzrosła, mimo że w ostatnim miesiącu ceny zaczęły rosnąć
Dane są zgodne z tak zwanym szybkim szacunkiem GUS-u - mówi Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Jak wyjaśnia, w marcu deflacja się pogłębiła w stosunku do marca ubiegłego roku jak i stycznia tego roku, mimo, że w ujęciu miesięcznym w marcu wzrosły nam ceny żywności, paliw oraz odzieży i obuwia.
Wszystko wskazuje na to, że z deflacją polska gospodarka szybko się nie rozstanie
Jak jednocześnie podkreśla w całym kwartale deflacja wyniosła 0,8 proc. czyli pogłębiła się do czwartego kwartału, a to z kolei zapowiada, że deflacja w Polsce szybko się nie skończy i rośnie prawdopodobieństwo, że utrzyma się do końca tego roku.
RPP obniży stopy procentowe?
To z kolei, dopowiada, zwiększa ryzyko powrotu Rady Polityki Pieniężnej do tematu obniżek stóp procentowych.
̶ Jedną z głównym przyczyn powiększenia się deflacji jest spadek cen wyposażenia mieszkania – dodaje.
Mamy deflację, ale ta słabnie?
Wiele wskazuje na to, że w kolejnych miesiącach jego spadek będzie coraz mniejszy, ale pierwszych oznak inflacji możemy się spodziewać najwcześniej pod koniec roku, pisze w komentarzy Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.
Podobnie jak w 2015 r., pierwsze miesiące obecnego roku przynoszą nasilenie presji deflacyjnej. Jest ona już jednak wyraźnie słabsza. Od stycznia do marca ubiegłego roku spadek cen wynosił 1,4-1,6 proc., podczas gdy w tym roku sięga 0,8-0,9 proc.
Przyczyny pozostają wciąż te same: zniżkujące notowania surowców, głównie ropy naftowej, umiarkowana dynamika wynagrodzeń i popytu ze strony konsumentów, a ostatnio także umacniający się złoty. Potwierdzają się więc skorygowane niedawno w dół prognozy inflacyjne NBP, zakładające że średnioroczna zmiana cen będzie mieścić się w przedziale od minus 0,9 do plus 0,2 proc.
Inflacja pojawi się pod koniec roku?
Na razie można przypuszczać, że bardziej prawdopodobny jest wariant, w którym w skali rocznej inflacji jednak nie zobaczymy, choć lekki wzrost wskaźnika możliwy jest w ostatnich miesiącach 2016 r.
"Deflacja nie zagraża polskiej gospodarce"
Z kolei ekonomista Piotr Bujak mówi, że spadek cen jest korzystny dla polskich rodzin. Deflacja w Polsce ma związek ze spadkiem cen surowców i żywności na światowych rynkach, a to powoduje, że sytuacja finansowa polskich gospodarstw domowych się poprawia, zwiększają się ich dochody i możliwości wydatków konsumpcyjnych.
Piotr Bujak wyjaśnia zarazem, że charakter deflacji w Polsce nie zagraża naszej gospodarce. Deflację w Polsce kształtuje spadek cen paliw i żywności, co nie jest groźne dla naszej gospodarki, przynajmniej do momentu kiedy Polska nie zostanie producentem i eksporterem ropy naftowej. Deflacja - tłumaczy ekonomista - zagraża gospodarkom tych krajów, które są nadmiernie zadłużone i mają zbyt wysoki poziom płac realnych. Zdaniem Piotra Bujaka Polska nie ma tych problemów.
Ekonomista uważa, że w Polsce spadek cen prawdopodobnie utrzyma się do 3 kwartału tego roku.
Taniały paliwa i dolar
W marcu, podobnie jak w poprzednich miesiącach największy, bo sięgający 13,4 proc. spadek miał miejsce w przypadku paliw. Mimo wzrostu notowań ropy naftowej, był on silniejszy niż w lutym, gdy wyniósł 11,3 proc. Tym razem kierowcom sprzyjało dodatkowo umocnienie się złotego wobec dolara.
Podobne były też tendencje cenowe w większości grup wydatków. Niemal w takim samym tempie jak przed miesiącem taniały odzież i obuwie, usługi związane z łącznością i utrzymaniem oraz wyposażeniem mieszkania. Niemal w identycznej jak przed miesiącem skali zwiększyły się koszty związane z edukacją (o 0,8 proc.) oraz ceny w restauracjach i hotelach (o 1,2 proc.). Warto zwrócić uwagę na znacznie większy niż w lutym wzrost cen żywności, która podrożała o 0,9 proc. (w lutym wzrost sięgał 0,4 proc.).
Roczna deflacja nie dziwi analityków
Analitycy BGK nie oczekiwali, że publikacja wywoła silną reakcję rynkową. Jak pisali w swoim porannym komentarzu, skala ewentualnej rewizji wobec wcześniejszego wskazania (minus 0,9 proc. rdr) nie powinna być znacząca.
Większe szanse widzą na to, że będzie to rewizja w górę, niż w dół.
Marek Belka nie widzi zagrożenia
Po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, jej przewodniczący, Marek Belka powiedział, że obecny spadek cen nie zagraża wzrostowi gospodarczemu.
Ceny spadają przez spadek cen surowców, w tym ropy
Szef banku centralnego powiedział też, że za spadek cen odpowiadają głównie czynniki zewnętrzne. Chodzi między innymi o spadek cen surowców.
Deflacja nie szkodzi polskiej gospodarce
Oczekiwania inflacyjne, jak mówi Marek Belka, pozostają niskie, ale nie wypływa to negatywnie na decyzje uczestników życia gospodarczego.
Oznacza to, że klienci i firmy nie odkładają zakupów w oczekiwaniu na jeszcze niższe ceny. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej spodziewają się, że polska gospodarka wciąż będzie borykać się z deflacją.
Według szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego, ceny w marcu były 0,9 procent niższe, niż rok wcześniej.
IAR/PAP, jk