Rada po raz pierwszy obradowała pod przewodnictwem nowego prezesa NBP Adama Glapińskiego. Decyzja Rady ws. stóp oznacza, że stopa referencyjna pozostanie w wysokości 1,50 proc., stopa lombardowa 2,50 proc., stopa depozytowa 0,50 proc., a stopa redyskonta weksli 1,75 proc.
RPP: oczekiwane jest utrzymanie stabilnego wzrostu gospodarczego
W świetle dostępnych danych i prognoz obecny poziom stóp procentowych sprzyja utrzymaniu polskiej gospodarki na ścieżce zrównoważonego wzrostu oraz pozwala zachować równowagę makroekonomiczną - tak RPP uzasadniła utrzymanie w środę stóp proc. na niezmienionym poziomie.
Oczekiwane jest utrzymanie się deflacji i wzrostu gospodarczego
W ocenie Rady w najbliższych kwartałach dynamika CPI pozostanie ujemna, czyli utrzyma się deflacja, ze względu na "wcześniejszy silny spadek cen surowców na rynkach światowych". "Jednocześnie po przejściowym spowolnieniu dynamiki PKB na początku roku w kolejnych kwartałach oczekiwane jest utrzymanie stabilnego wzrostu gospodarczego" - głosi komunikat Rady po zakończonym w środę dwudniowym posiedzeniu.
W 2017 roku wróci już inflacja
W komunikacie zaprezentowano też najnowszą prognozę inflacji i PKB, przygotowaną przez Instytut Ekonomiczny banku centralnego, stanowiącą jedną z przesłanek decyzji Rady ws. stóp. Według lipcowej projekcji roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale od -0,9 do -0,3 w roku 2016; od 0,3 do 2,2 w roku 2017 i od 0,3 do 2,6 w 2018 roku.
Prognoza wzrostu PKB na trzy lata
Natomiast roczne tempo wzrostu PKB - według tej projekcji - znajdzie się, tak samo z 50-proc. prawdopodobieństwem, w przedziale: 2,6 - 3,8 proc. w 2016 roku; 2,4 - 4,5 proc. w 2017 roku i 2,1 - 4,3 w 2018 r.
Ostatni raz RPP obniżyła stopy procentowe w marcu 2015 roku, obcinając wtedy wszystkie o 50 punktów bazowych.
Deflacja ustępuje. Nie należy się zatem spodziewać na razie wyższych stóp procentowych
Rada Polityki Pieniężnej w najbliższym czasie najprawdopodobniej nie podniesie stóp procentowych – uważa Rafał Sadoch z Domu Maklerskiego mBanku. Według Głównego Urzędu Statystycznego polska gospodarka powoli wraca na ścieżkę inflacji. Po kwietniowym spadku cen o 1,1 proc. w maju odnotowano bowiem ich wzrost o 0,1 proc.
– Prof. Adam Glapiński, nowy szef Narodowego banku Polskiego, w swoim wystąpieniu jednoznacznie wskazał, że obecny poziom stóp procentowych jest odpowiedni i nie należy ich obniżać – zauważa w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Rafał Sadoch, analityk w Domu Maklerskim mBanku. – Zatem nowa Rada Polityki Pieniężnej, podobnie jak jej prezes, nie będzie miała już dużego pola manewru w związku z utrzymującą się w tym momencie deflacją, tym bardziej że ona wygasa.
Nadal mamy deflację
Według Głównego Urzędu Statystycznego kwietniowy wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych CPI wyniósł -1,1 proc. (rok do roku). To oznacza, że wciąż mieliśmy do czynienia ze spadkiem cen. W maju natomiast urząd odnotował już ruch dodatni, czyli inflację, na poziomie 0,1 proc. (bardziej, bo o 0,2 proc., zdrożały towary, ceny usług pozostały na tym samym poziomie).
Największy wpływ miała na to wyższa wartość transportu (o 1,9 proc.) oraz zdrowia (o 0,5 proc), które podwyższyły CPI odpowiednio o 0,16 i 0,03 punktów proc. Niższe były ceny towarów i usług związanych z rekreacją i kulturą (o 0,7 proc) oraz odzieży i obuwia (o 0,5 proc.), które obniżyły wskaźnik o 0,05 i 0,03 pkt proc.
– Mamy zatem do czynienia z wychodzeniem z deflacji – ocenia Rafał Sadoch. – Pod koniec tego roku czy na początku przyszłego odczyty mogą być już dodatnie. Niemniej do zapisanego w wieloletnim planie finansowym średniorocznego wzrostu na poziomie 1,3 proc. w 2017 roku może być jeszcze daleko i inflacja prawdopodobnie będzie niższa, niż oczekuje tego rząd. Ale oczekiwany jej poziom jest już na horyzoncie i w perspektywie kolejnych kwartałów zapewne go zobaczymy.
Oszczędności wraz z upływem czasu będą coraz mniej warte
Dla przeciętnego Kowalskiego, jak precyzuje Rafał Sadoch, będzie to oznaczało przede wszystkim, że oszczędności wraz z upływem czasu będą coraz mniej warte. Obecnie w środowisku deflacyjnym mamy do czynienia z rzadko spotykaną w historii ekonomii sytuacją, gdy przykładowe 100 zł obecnie jest więcej warte niż jeszcze rok wcześniej. Klasyczna sytuacja jest bowiem taka, że wyrażona w pieniądzu wartość w czasie towarów i usług nieznacznie się zwiększa.
– W przyszłym roku prawdopodobnie już tak właśnie będzie – prognozuje Rafał Sadoch. – Z gospodarczego punktu widzenia inflacja nie jest wcale zjawiskiem negatywnym. Jest wręcz przeciwnie. W niewielkiej skali pełni bardzo zdrową rolę, bo przekłada się na wyższy wzrost gospodarczy. Natomiast deflacja dla sektora finansowego, rządzących i ministra finansów zawsze wiąże się z niepewnością i wprowadza element ryzyka spowolnienia gospodarczego.
IAR, PAP, Newseria, abo, jk