Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 30.05.2017

Rynek aut elektrycznych wymaga dopłat i zachęt

Bez wprowadzenia dopłat do samochodów elektrycznych możemy mieć problem z osiągnięciem rządowego celu miliona aut elektrycznych do 2025 roku.
Wideo
  • Dlaczego bez wprowadzenia dopłat do samochodów elektrycznych możemy mieć problem z osiągnięciem rządowego celu miliona aut elektrycznych do 2025 roku.Adrian Furgalski, Wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
Posłuchaj
  • Dlaczego bez wprowadzenia dopłat do samochodów elektrycznych możemy mieć problem z osiągnięciem rządowego celu miliona aut elektrycznych do 2025 roku.Adrian Furgalski, Wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
Czytaj także

Dużo łatwiejsze może się natomiast okazać przechodzenie na autobusy z napędem elektrycznym - wynika z raportu ZDG TOR. 

Wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski podkreśla, że w transporcie publicznym mamy już się czym pochwalić.

- Są polscy producenci, trwa w tej chwili projektowanie nowego tańszego autobusu, i mamy dosyć spore zainteresowanie ze strony miast. W 2020 roku przewiduje się, że spośród ponad 11 tys. autobusów, które kursują codziennie po ulicach naszych miast, co najmniej 7 proc. to mogą być autobusy elektryczne. Jest to absolutnie do zrealizowania - uważa ekspert.

Mniejszy optymizm dotyczy samochodów osobowych z napędem elektrycznym.

− Niektóre państwa też rzucały hasła miliona samochodów elektrycznych. Nigdzie się to nie sprawdziło, jeżeli nie towarzyszyły tym zapowiedziom z jednej strony zachęty finansowe czy drogowe związane z niższymi czy zerowymi opłatami za parkowanie, a z drugiej strony pewne ruchy zniechęcające do tego, by inwestować w samochody spalinowe. Dzisiaj jedna trzecia rejestrowanych nowych samochodów jako samochody elektryczne to samochody rejestrowane w Norwegii. Tam są duże dopłaty do aut elektrycznych, ale też duże podatki dla samochodów spalinowych, są oczywiście zerowe stawki podatku VAT, podatku akcyzowego, za darmo można naładować takie samochody korzystając z bogato rozbudowanej infrastruktury miejskiej do ładowania pojazdów. Kilka krajów, jak Norwegia, Holandia, Niemcy, zastanawiają się nad wprowadzeniem pełnego zakazu rejestracji nowych samochodów spalinowych, a Paryż myśli o tym, by chronić swoje strefy śródmiejskie i zakazać od 2020 roku wjazdu do takich stref właśnie samochodom, które szkodzą - wylicza Adrian Furgalski.

Zachęty zaproponowane przez nasz rząd mogą - zdaniem eksperta - nie wystarczyć.

−  Myślimy o zwolnieniu z akcyzy, a to może być niewielka ulga w stosunku do ceny samochodu, która jest dwukrotnie wyższa od najbardziej popularnych w Polsce modeli aut spalinowych, myślimy o zwolnieniu z opłat parkingowych i o korzystaniu z buspasów, co jest dla mnie problematyczne, bo póki tych samochodów jest niewiele, to one nie szkodzą komunikacji publicznej, ale potem, gdy ten sektor będzie się rozwijał, to komunikacja miałaby utrudnione zadanie i trzeba by ten przywilej kierowcom odbierać - ocenia Furgalski.

Wiceprezes ZDG TOR podkreśla, że dziś Polaków nie stać na zakup pojazdów elektrycznych. I choć - zdaniem eksperta - do 2022 roku ceny aut elektrycznych mogą zbliżyć się do cen samochodów spalinowych, to jeśli nie chcemy czekać do tego czasu, musimy zastosować dopłaty do zakupu aut elektrycznych.
Ważne jest też, by podatek akcyzowy od samochodów sprowadzanych z zagranicy był preferencyjny dla samochodów "czystych", ekologicznych, bo dziś jesteśmy śmietniskiem Europy i po naszych drogach jeżdżą nie dość, że auta bardzo emisyjne, to jeszcze w kiepskim stanie technicznym, często po wypadkach.

Karolina Mózgowiec, jk