Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
wnp.pl
Anna Wiśniewska 12.09.2017

Odetchnijmy, w pociągach PKP Intercity nie jesteśmy podsłuchiwani

Kamery wewnętrzne w pociągach rejestrują jedynie obraz, a nie dźwięk. Podobnie jest na dworcach kolejowych. Ale czas przechowywania danych z kamer jest tajemnicą spółki.
Taką informację otrzymaliśmy w Biurze Prasowym PKP SA.
To odpowiedź na pytanie, czy spółki tej grupy - oprócz nagrywania obrazów, rejestrowanych przez kamery przemysłowe na dworcach i w pociągach - podsłuchują też pasażerów. W szczególności w składach PKP Intercity.
Walka o prawo do informacji
Impulsem do wyjaśnienia jest orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 9 bm. (sygn. II SA/Wa 572/17) w sprawie z powództwa fundacji Panoptykon.

Od trzech lat zabiegała ona w PKP SA o informację, ile kamer zamontowano na największych polskich dworcach kolejowych: w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu, śledzących pasażerów oraz ile z nich nagrywa także dźwięk, szczególnie tych zainstalowanych w pociągach. Według ustaleń tej organizacji, w niektórych pociągach spółki PKP Intercity kamery rejestrują nie tylko obraz, lecz właśnie i dźwięk.

Ale PKP SA odmówiła fundacji dostępu do danych na temat liczby kamer. Zapewniła jedynie, że nie ma ich w toaletach. Fundacja skierowała pozew do sądu.

W ub. roku NSA uznał jako bezpodstawną argumentację PKP SA, że fundacja pyta o sprawy nie będące przedmiotem publicznym. Ale później - jak informuje nas Panoptykon -  zasłaniał się tajemnicą przedsiębiorstwa. Do tego argumentu odniósł się w ostatnim orzeczeniu WSA w Warszawie.

- Sąd nie zgodził się, by informacje na temat sposobu nagrywania każdego pasażera były arbitralnie utajniane przez firmę - powiedział nam Wojciech Klicki, ekspert Fundacji Panoptykon. - Nie ma powodów, by ukrywać, czy kamery nagrywają dźwięk, kto ma dostęp do nagrań i jak długo są one przechowywane.
Granice bezpieczeństwa i inwigilacji
Od wielu lat eksperci podkreślają konieczność stworzenia przepisów dotyczących zasad funkcjonowania kamer. Ich liczba stale rośnie, tymczasem nagrywane osoby wciąż mają kłopoty ze zdobyciem informacji, kto siedzi po drugiej stronie szklanego oka.

Szanse na zmianę daje przyjęte już, a mające obowiązywać od maja 2018 r., rozporządzenie o ochronie danych osobowych. Dzięki niemu jednoznacznie niedopuszczalne będzie już stosowanie monitoringu w określonych miejscach, jak toalety czy przebieralnie.

Wojciech Klicki podkreśla, że rozwojowi technologii służących do zbierania informacji na temat naszej aktywności powinien towarzyszyć wzrost uprawnień obywateli.  - Mamy prawo do wiedzy, kto i dlaczego nas podgląda - dodaje.

W miniony piątek sąd także podzielił tę opinię, że zbierający takie informacje - w tym przypadku PKP SA - nie może ich bezpodstawnie utajniać.

A swoją drogą, widać jak cienka jest granica pomiędzy potrzebnym monitoringiem, który ma pomagać w zachowaniu bezpieczeństwa, a inwigilowaniem każdego kroku: przechodnia, użytkownika, klienta.

O tempora, o mores!
Piotr Stefaniak