Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Michał Dydliński 04.10.2021

Prezes LOT-u: otwarcie Stanów Zjednoczonych dla Europejczyków szansą na odbudowę ruchu lotniczego

Odbudowa ruchu pasażerskiego w najbliższych miesiącach będzie zależeć od rozwoju pandemii. Nadzieją są Stany Zjednoczone, które od listopada pozwolą na wjazd Europejczykom – mówi prezes Polskich Linii Lotniczych LOT Rafał Milczarski. 2021 to dla spółki rok minimalizacji strat z powodu pandemii – dodaje.

Prezes narodowego przewoźnika przyznaje, że od początku Covidu wszystkie prognozy dotyczące ruchu lotniczego - nawet te najbardziej pesymistyczne - nie sprawdziły się, ponieważ rzeczywistość okazała się jeszcze trudniejsza i była większym wyzwaniem.

Wskazał, że LOT w obliczu pandemicznych wyzwań szukał nowych rozwiązań biznesowych. Jednym z nich był "LOT na wakacje".

- Latem tego roku ponownie uruchomiliśmy "LOT na wakacje". Pierwszy raz było to w 2020 r. Wówczas program ten zakończył się sukcesem – powiedział Milczarski dziennikarzom w Dubaju przy okazji Expo 2020.

Przyznał jednak, że z ekonomicznego punktu widzenia "to cały czas była minimalizacja strat, a nie maksymalizacja zysków".

- Obawiam się, że w roku 2021 r. to cały czas jest minimalizacja strat i z tym się niestety trzeba pogodzić – powiedział.

pll lot samolot stoi free shut 1200.jpg
PLL LOT z powodu obostrzeń notuje straty. Spółka stara się o pomoc państwa, ogranicza koszty

Stany Zjednoczone wpuszczą Europejczyków

W ocenie szefa narodowego przewoźnika odbudowa ruchu pasażerskiego w najbliższych miesiącach będzie zależeć od tego, jak będzie się kształtował rozwój pandemii i jakie będą warunki zdrowotne.

- Jakąś jaskółką nadziei jest to, że Stany Zjednoczone od listopada pozwolą Europejczykom wjeżdżać do swojego kraju – wskazał.

W drugiej połowie września Biały Dom poinformował, że od początku listopada br. do USA będą mogli przyjeżdżać wszyscy podróżni w pełni zaszczepieni przeciw Covid-19, będą jednak musieli przedstawić też negatywny wynik testu na koronawirusa i nosić maski. Administracja poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa wprowadziła w związku z pandemią Covid-19 ścisłe ograniczenia, zaostrzone przez prezydenta Joe Bidena, dotyczące wjazdu do USA podróżnych z Wielkiej Brytanii, państw Unii Europejskiej, Chin, Indii i innych krajów.

- My nie mogliśmy wjeżdżać do Stanów Zjednoczonych przez kilkanaście miesięcy z powodów zdrowotnych. Tymczasem obywatele innych krajów mogli. I np. Kenijczycy albo Turcy mogli bez kłopotów i bez ograniczeń do Stanów Zjednoczonych wjeżdżać. Widać, są jakieś ważne powody, dla których tak było - powiedział Milczarski.

Przyznał, że amerykańskie ograniczenia "bardzo mocno uderzyły" w LOT w sensie ekonomicznym.

- Ruch transatlantycki jest ruchem, który bardzo istotne znaczenie odgrywa w modelu biznesowym każdego europejskiego przewoźnika. I niestety, każdy europejski przewoźnik lotniczy myślę, że był w takim samym, jeśli nie w większym stopniu jeszcze niż my – dotknięty tymi zakazami ruchu do Stanów Zjednoczonych – ocenił.

Zaznaczył, że to nie oznaczało, że w ogóle nie było rejsów LOT do USA - one się odbywały i odbywają, ale w ograniczonym zakresie, ponieważ część pasażerów nie posiadając amerykańskiego obywatelstwa albo specjalnych zezwoleń, nie może latać.

- Po ogłoszeniu decyzji przez Stany Zjednoczone, obserwujemy wzmożone zainteresowanie wyszukiwaniem połączeń do tego kraju, co nas ogromnie cieszy i mam nadzieję, że to jest taka jaskółka, która spowoduje to, czego wszyscy pragną, czyli powrotu do normalności – powiedział prezes.

Realna poprawa dopiero w lecie

Zdaniem Milczarskiego, LOT realnie będzie mógł zaobserwować poprawę w ruchu lotniczym dopiero wtedy, kiedy rozpocznie się sezon letni, czyli w kwietniu 2022 r.

- Nam jest trudno w tej chwili cokolwiek przewidywać. Możemy tak naprawdę przewidywać na około miesiąc, cztery dni do przodu. A z tych danych, które są szczątkowe, bardzo trudno się projektuje cokolwiek - wyjaśnił.

W ocenie szefa LOT-u, wielkim wyzwaniem pozostaje Azja.

- Rozwój LOT-u staraliśmy się przeprowadzić w sposób zrównoważony, czyli nie stawiać wszystkiego na "nodze transatlantyckiej", ale i na azjatyckiej. Realizujemy szczątkowe rejsy do Korei, podobnie z Japonią. Singapur jest zamknięty, jeśli chodzi o rejsy do Chin to też mamy podobne kłopoty. Sytuacja pandemiczna nie pozwala nam jeszcze na powrót do normalności. Myślę, że dużo czasu będzie musiało upłynąć, zanim do Azji wrócimy – szacuje szef narodowego przewoźnika.

Pandemia uderzyła w LOT

Milczarski przyznał, że spółka operuje w trudnej, pandemicznej sytuacji, i "każdego dnia musi podejmować bardzo trudne decyzje".

- Przez cały okres pandemii zajmowaliśmy się tym, żeby +spalić+ jak najmniej pieniędzy, żeby w umiejętny sposób sterować naszą podażą. Tam, gdzie widzieliśmy, że ewidentnie jej nie ma albo jest niewystarczająca, staraliśmy się przebookowywać pasażerów na inne rejsy i kasować je w sposób elastyczny. I to rzeczywiście pozwalało nam przynajmniej pokrywać koszt zmienny tej działalności - tłumaczył.

Jak mówił, kolejnym wyzwaniem dla spółki jest wzrost kosztów paliwa "w zasadzie do poziomów przedcovidowych". Do tego dochodzą obciążenia związane z CO2, "które są na poziomach przedcovidowych, albo nawet wyższych.

- Mamy swoiste nożyce kosztowe, które się otwierają - wskazał.

Końcówka roku zdecyduje o wyniku

Prezes LOT pytany o to, jakie będą ostatecznie wyniki finansowe w tym roku przyznał, że bardzo wiele zależy od tego, jaki będzie ostatni kwartał 2021 r. oraz jak będzie się kształtował pasażerski ruch przedświąteczny.

- Mam nadzieję, że dzięki temu, że Stany Zjednoczone się otworzą, to ten ruch przed świętami będzie istotny i będzie pozwalał na to, żeby przynajmniej grudzień był lepszy niż październik i listopad – ocenił.

Przyznał też, że trudno na razie przewidzieć, ile pasażerów LOT przewiezie w tym roku.

- Mam nadzieje, że będzie to liczba co najmniej taka jak w zeszłym roku – powiedział Milczarski. W roku 2020 r. PLL LOT przewiózł 3,1 mln pasażerów płatnych.

Akcjonariuszami PLL LOT jest Skarb Państwa, posiadający 69,30 proc. udziałów oraz Polska Grupa Lotnicza z 30,7 proc. udziałami.

PolskieRadio24.pl, PAP, md