Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Tomasz Kamiński 31.12.2010

Zmiany w OFE to "skok na kasę"

- Niestety płacimy za brak odwagi. Ten ruch jest zwykłym skokiem na kasę, próbą łatania dziury budżetowej pieniędzmi przyszłych emerytów - ocenia Mariusz Jan Radło ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Michał Boni, minister w rządzie Donalda TuskaMichał Boni, minister w rządzie Donalda Tuskafot. PAP

Rząd zmienia system emerytalny. Ponad dwie trzecie pieniędzy, które wpływały do tej pory do otwartych funduszy emerytalnych, pozostaną pod pieczą ZUS. Pozwoli to zmniejszyć dług publicznyo 12 mld zł rocznie. Nowe przepisy mają wejść w życie od kwietnia.

Mechanizm to typowa kreatywna księgowość, nikt nikomu, a już na pewno nie emerytom, nie dodaje pieniędzy. Część środków dotychczas zapisywanych na rzecz OFE pozostanie w ZUS. Dzięki temu na papierze zostaną one w budżecie, czyli nie będą stanowić wydatku. Jak nie ma wydatku, to nie powiększa on braku w kasie państwa. Tyle że tylko na papierze.

Zmian jest jednak więcej. Pieniądze, które zostaną w OFE, będą w większym stopniu być wydane na zakupy akcji na giełdzie. Rząd uznaje to za bardzo korzystne rozwiązanie i chwali siebie za zwiększenie zaangażowania OFE na giełdzie.

- Będzie można poprzez dynmiczne inwestowanie mieć większą stopę zwrotu. Jednocześnie dajemy możliwość dodatkowego ubezpieczenia z zachętami podatkowymi. Będzie można je wykupić w OFE - opisuje minister Michał Boni.

To prywatne ubezpieczenie będzie można kupić nie tylko w OFE, ale i w III filarze, czyli instytucjach, które oferują dobrowolne instrumenty emerytalne jak IKE (indywidualne konta emerytalne) i PPE (pracownicze programy emerytalne). Dobrowolne ubezpieczenie ma wynosić 2 proc., a docelowo 4 proc. naszych pensji, które będzie można odliczyć od podatku przy wypełnianiu PIT.

Wszystko to nie przekonuje ekonomistów. Uważają, że nawet zachęty podatkowe nie zachęcają do odkładania na emeryturę. Do tego obecne modyfikacje to skutki zaniechania kompleksowych działań w przeszłości.

tk