Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Anna Borys 20.03.2011

Nie ma zgody w sprawie OFE

Przeciwnicy i zwolennicy obniżenia składek do OFE wzięli udział w zorganizowanym przez SLD wysłuchaniu publicznym . Minister pracy Jolanta Fedak zapewniła, że młodzi ludzie nie stracą na zmianach. Utraty pracy boją się jednak akwizytorzy OFE.
Nie ma zgody w sprawie OFESXC

Sojusz zorganizował sobotnią debatę w reakcji na czwartkową decyzję sejmowej komisji finansów publicznych, która odrzuciła wnioski klubów SLD, PiS i PJN o publiczne wysłuchanie propozycji rządu dotyczących OFE. Chodzi o obniżenie z 7,3 proc. do 2,3 proc. (a docelowo w 2017 r. do 3,5 proc.) składek trafiających do OFE. Pozostała część składki trafi na specjalne indywidualne subkonta w ZUS.


Zdaniem szefa SLD Grzegorza Napieralskiego debata o OFE jest najważniejszą, jaka toczy się w Polsce od wielu lat. Według Napieralskiego dotyczy ona nas wszystkich, bowiem kiedyś każdy będzie emerytem.


Rząd reprezentowała minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak. Zapewniła, że jest absolutną nieprawdą, iż na reformie emerytalnej stracą ludzie młodzi. W jej opinii "zyskają bardzo dużo, zyskają przyszłość kraju, który się rozwija". Minister wyjaśniła, że trzeba jak najszybciej zahamować narastanie długu publicznego, w związku z tym nie ma możliwości, żeby utrzymać dotychczasowy transfer do OFE.


Zdaniem Fedak ubezpieczeni zyskają na reformie. "Emerytury w systemie repartycyjnym (ZUS - PAP), przy tym poziomie waloryzacji w ZUS-ie drugiego konta, który zaproponowaliśmy, będzie emeryturę wyższą i stabilniejszą" - powiedziała.


Sprzeciw wobec zmian wyrazili pracodawcy. Ich zdaniem zmiany nie tylko nie reformują finansów publicznych, ale będą także niekorzystne dla przyszłych emerytów. Ekspert PKPP Lewiatan Jeremi Mordasewicz wyliczył, że obecnie na jednego emeryta pracują trzy osoby, a w pokoleniu naszych dzieci będzie to 1,5 osoby - każdy powinien więc sam oszczędzać na przyszłą emeryturę. Według Mordasewicza, efektywne oszczędzanie możliwe jest tylko w funduszach emerytalnych, nie w ZUS.


W opinii innego przedstawiciela organizacji pracodawców, wiceprezesa Business Centre Club Zbigniewa Żurka, rząd powinien zająć się np. reformami KRUS i emerytur mundurowych, wydłużaniem wieku emerytalnego, uszczelnieniem systemu nienależnych zwolnień lekarskich.


Natomiast zdaniem przewodniczącego OPZZ Jana Guza każdy powinien móc wybrać, do jakiego systemu emerytalnego chce należeć (ZUS, czy ZUS i OFE), w zależności od tego, jak je ocenia.


Guz przypomniał, że jego związek przygotował kilkanaście propozycji zmian w systemie emerytalnym. Centrala proponuje m.in.: by na ubezpieczenie społeczne każdy płacił taki sam procent od dochodu; likwidację ograniczenia wysokości wynagrodzenia, powyżej której nie trzeba już płacić składek emerytalnych; pełne dziedziczenie kapitałowej części emerytury; określenie minimalnej stopy zwrotu w OFE; wprowadzenie nadzoru społecznego nad systemem emerytalnym.


Niektórych uczestników debaty zaniepokoił planowany zakaz akwizycji przez OFE. Wskazano, że w ten sposób na rzecz funduszy pracuje prawie 120 tys. osób, które prowadzą działalność gospodarczą, odprowadzają składki i płacą podatki. Łukasz Grzelak, który prowadzi działalność akwizycyjną na rzecz OFE zarzucił minister Fedak, że likwiduje nie tylko jego firmę, ale także pozbawia pracy tysiące innych osób utrzymujących się z akwizycji.
Natomiast zdaniem prof. Leokadii Oręziak z SGH, fundusze emerytalne należy jak najszybciej zlikwidować. "Nasz kraj powinien uwolnić się od tego strasznego rozwiązania, które rujnuje finanse publiczne (...) ale przede wszystkim jest niekorzystne dla przyszłych emerytów" - powiedziała. Profesor ostrzegła, że na rynku finansowym jest wiele patologii, które mogą prowadzić do kryzysów rujnujących zasoby zgromadzone w OFE.


W opinii posłanki Anny Bańkowskiej projekt rządowy nie rozwiązuje problemów systemu emerytalnego, dotyczy jedynie zmniejszenia deficytu finansów publicznych. Wskazała, że konieczne jest obniżenie kosztów funkcjonowania drugiego filara. Bańkowska przedstawiła poprawki SLD do projektu. "To tak apolityczne poprawki poprawiające atmosferę wokół propozycji rządu, że liczę na to, że rząd je przyjmie, mimo że są składane przez SLD" - podsumowała.

PAP/ab