IAR
Szymon Gebert
24.09.2012
Parabanki upadają. Amber Gold to tylko początek
Większość z tych, które figurują na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego już nie funkcjonuje albo... nie przyjmuje pieniędzy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
sxc.hu/public domain
Jak zauważa dziennik, Amber Gold to tylko czubek góry lodowej. W Polsce jeszcze do niedawna działało przynajmniej kilkadziesiąt firm przyjmujących od ludzi pieniądze z obietnicą zysków kilka razy większych niż w bankach. Kilka tygodni przed upadkiem Amber Gold wypłacalność stracił inny głośno reklamujący się parabank - Finroyal. Z kolei w sierpniu, gdy upadła w USA piramida finansowa Zeekrewards, na forach internetowych pojawiły się informacje, że wśród oszukanych jest co najmniej 5-6 tys. Polaków.
Według informatora "Gazety Wyborczej", prokuratorzy zaczęli ścigać parabanki z urzędu. Do roboty zabrały się też podobno urzędy skarbowe - zaczęły się naloty i kontrole na firmy podejrzane o działalność parabankową. "Gazeta Wyborcza" sprawdziła losy firm znajdujących się na liście ostrzeżeń KNF. Kontaktu nie ma z co najmniej kilkoma firmami z listy. Znikł na przykład Flexworld oferujący pośrednictwo w uzyskaniu atrakcyjnych pożyczek oraz inwestycje w kopalnie złota i diamentów w Afryce. Nie działają też dwie spółki z Wrocławia Dobra Lokata i Kasomat. Z kolei właścicielowi firmy Care&Cash prokuratura postawiła zarzuty.
Akt oskarżenia złożono też przeciwko założycielowi spółki Lex-Security z Mysłowic. Niektóre firmy - jak GoGo20 Poland z Katowic - przerzuciły się na...oferowanie pracy chałupniczej przy skręcaniu długopisów.