Zakład z miejscowości Formigine miał wznowić pracę po letniej przerwie urlopowej. Tymczasem, gdy 26 sierpnia pracownicy stawili się na zmianę, okazało się, że w trakcie przerwy właściciele fabryki wywieźli do Polski maszyny produkcyjne i towar. Lokalizacji polskiego zakładu, do którego przeniesiono produkcję, nie podano.
40-osobowa załoga zakładu rozpoczęła protest. Władze miasteczka Formigine w porozumieniu ze związkami zawodowymi wezwały natychmiast kierownictwo firmy na rozmowy.
Sprawą zainteresowali się politycy. Pochodzący z Modeny deputowany Ruchu Pięciu Gwiazd Michele Dell'Orco zapowiedział, że przedstawi ją we wtorek w parlamencie. Podkreślił, że będzie domagał się wyjaśnień, jakie plany ma dyrekcja fabryki, a także co zamierzają zrobić lokalne władze i rząd w jej obronie.
Postkomunistyczne ugrupowanie Lewica i Ekologia zarzuciło szefom fabryki złamanie przepisów kodeksu pracy o zasadach zwolnień pracowników. Oburzenie wyrazili przedstawiciele zasiadającej w rządzie centrolewicy i centroprawicy.
- We Włoszech jest więcej firm, które przenoszą produkcję niż tych, które zostają. Czyja to wina? Związków zawodowych, biurokracji, podatków i haniebnego systemu kredytów - powiedział jeden z właścicieli fabryki, Fabrizio Pedroni. Ogłosił, że w zakładzie w Polsce pracować będą również Włosi.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
![''](/302a92b5-bcdf-4e88-b049-852256d73698.file)