Według sondażu PBS, 54 proc. Polaków chciałoby pozostać w OFE. Zdaniem Pawła Wrońskiego z "Gazety Wyborczej" pytanie to zostało zadane zdecydowanie zbyt wcześnie, gdy nieznane są jeszcze ostateczne rozstrzygnięcia, jak fundusze będą funkcjonować w przyszłości.
- Zadanie takiego pytania w obecnej sytuacji jest troszkę taką wrzutą w dyskusję, ale to moim zdaniem nie są realne wyniki. To są podobne wyniki do tego, ile osób deklaruje, że pójdzie na wybory, a ile rzeczywiście idzie - uważa Wroński.
Jak podkreśla, barierą będą choćby procedury. - Ktoś, kto chce pozostać w OFE, musi ten fakt zgłosić, musi się ruszyć, złożyć dokument, zachować się aktywnie - mówi Wroński.
Dlatego jego zdaniem w OFE pozostanie najwyżej co czwarty uczestnik.
Piotr Gabryel z "Do Rzeczy" uważa, że taki wynik sondażu to przede wszystkim kwestia niskiej świadomości Polaków w zakresie planowanych zmian w OFE. - Myślę, że ten wynik będzie dużo mniej korzystny dla tego kapitałowego filaru. Cały czas nie znamy wielu szczegółów. Jeśli rzeczywiście OFE nie będą mogły inwestować w obligacje państwowe, będzie trudno budować portfele inne niż bardzo agresywne. W wypadku każdego inwestora dobrze mieć możliwość na czas zawieruchy inwestowania w coś dużo bardziej spokojnego - wyjaśnia Gabryel.
Jak dodał, za wynikiem sondażu PBS stoją ogromne emocje, które towarzyszą kwestii OFE. - Myślę, że to jest sprzeciw w tej sprawie wyrażony przez 54 proc. Polaków, którym nie podoba się co robi w tej sprawie rząd - skomentował.
Rozmawiał Krystian Hanke.
bk