Za transakcję kartą debetową bank może zażyczyć sobie maksymalnie 0,2 procent, a w wypadku kart kredytowych - 0,3 procent, wyjaśnia Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.
- Polska wyznaczyła ten trend i to trzeba bardzo mocno podkreślić. Te stawki w naszym kraju zostały wprowadzone wcześniej, bo już obowiązują u nas od 29 stycznia tego roku. O dzisiaj mamy stawki jednolite w całej UE – mówi gość Polskiego Radia 24.
Coraz więcej punktów akceptuje płatności bezgotówkowe
Chociaż jeszcze do niedawna stawki interchange w Polsce należały do najwyższych w Europie. Po obniżkach zaczęło jednak przybywać w naszym kraju punktów akceptujących płatności bezgotówkowe.
- Polska jest na samym początku tej drogi. Jedynie 15 – 20 proc. transakcji detalicznych, czyli dokonywanych przez konsumentów, jest wykonywanych właśnie za pomocą kart płatniczych. Średnia europejska jest dwu-, trzykrotnie wyższa, to jest 30 – 40 proc. Liderami na europejskim rynku pod tym względem są kraje skandynawskie. Oczywiście nie możemy wprost porównywać się do tych państw, bo tam jest trochę inna kultura gospodarcza. Tam już myśli się o bezgotówkowości – zaznacza ekspert.
W Polsce miasto bezgotówkowe?
Szwecja, Islandia i Norwegia są tu liderami. Z kolei irlandzkie Cork i włoskie Bergamo mają ambicje być pierwszymi na świecie bezgotówkowymi miastami. Ale i my mamy takie plany.
- Świetnym pomysłem jest wytypowanie takiego miasta również w Polsce. Trzeba zarazić tym pomysłem samorządowców. To też od społeczności lokalnej musi wyjść taki pomysł i być ten naturalny impuls – uważa Robert Łaniewski.
Na razie jeszcze nie wiadomo, o które miasto chodzi. Aby zachęcić mieszkańców do płatności elektronicznych, na pewno potrzebne jest tu połączenie wysiłków detalistów, władz miasta, policji, przedstawicieli biznesu oraz banków.
A hasłem przewodnim Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego na przyszły rok jest „Przesiądź się na kartę”.
Sylwia Zadrożna, awi