Badanie wywiadowczej działalności zachodnich placówek dyplomatycznych, funkcjonujących w Warszawie zaliczało się do podstawowych zadań polskich służb kontrwywiadowczych. Zachodnich dyplomatów uważano także za główne źródło „dywersyjnej" propagandy.
Badanie epoki PRL - u
Zachodnie służby specjalne starały się rozpoznać rozmieszczenie i wyposażenie oddziałów Armii Radzieckiej stacjonujących w Polsce, nie lekceważąc też wojsk polskich.
- Znak zapytania w tytule książki sugeruje, że w czasach PRL-u nie każdy dyplomata był jednocześnie szpiegiem. To było założenie, które z czasem było weryfikowane. Polskie służby specjalne z założenia uważały, że każdy dyplomata tym szpiegiem był - powiedział dr Patryk Pleskot, autor książki „Dyplomata, czyli szpieg? Działalność służb kontrwywiadowczych PRL wobec zachodnich placówek”.
Sytuacja po odwilży
W okresie liberalizacji systemu po 1956 roku, w Polsce łatwiej było zdobyć wiadomości o wydarzeniach politycznych i społecznych niż w innych krajach za „żelazną kurtyną". Obywatele chętnie utrzymywali kontakty z cudzoziemcami.
- Do najgorszych pod względem ideologii czasów zalicza się wcześniejsze okresy: prestalinowski, stalinowski i w niewielkim stopniu poststalinowski system władzy czyli lata 40 i połowa lat 50 –tych. Liberalizacja systemu stała się pożywką dla szpiegów, bo im większa swoboda tym lepiej dla władz. Więcej osób można było w tym czasie spotkać, Granice przestały być ścisłe, dlatego w tym czasie więcej Polaków mogło wyjechać z kraju – dodał dr Patryk Pleskot.
PR24/Paulina Olak