W wieku 6 lat razem z rodziną została wywieziona na daleką północ Rosji. Po trwającej kilka tygodni podróży w koszmarnych warunkach trafiła do łagru, w którym spędziła dwa lata.
– Zanim nastąpiła rzeź na Wołyniu, już nas nie było w Osadzie. Wywieziono nas znienacka i nagle w 1940 roku. Tych, co zostali, w tym dużą część mojej rodziny, w bestialski sposób wymordowali Ukraińcy. Nie wiem, dlaczego stało się to, co się stało – powiedział gość Polskiego Radia 24.
Po dawnym życiu nie było już śladu, resztę dzieciństwa spędziła w domu dziecka. Do Polski wróciła dopiero w 1946 roku.
– Mieliśmy zarówno polskich, jak i rosyjskich nauczycieli i wychowawców. Nie było religii, ponieważ to był świecki dom dziecka, ale nie zabraniali nam się modlić. Były również urządzane święta z choinką i małymi prezencikami – mówiła Felicja Konarska.
W swoich wspomnieniach mówiła w Polskim Radiu 24 również o Bożym Narodzeniu spędzanym na Wschodzie, tęsknocie za króciutkim dzieciństwem na Wołyniu i wojennej tułaczce.
Rozmawiała Paulina Kozion.
Polskie Radio 24/dds