Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 16.12.2013

MŚ piłkarek ręcznych: Polska - Rumunia. Polki rzutem na taśmę wpadły do ćwierćfinału

Polska wygrała w Nowym Sadzie z Rumunią 31:29 (13:17) w meczu 1/8 finału mistrzostw świata piłkarek ręcznych, które odbywają się w Serbii. W środowym ćwierćfinale spotkają się z Francuzkami.
Polki świętują zwycięstwo z Rumunią i awans do ćwierćfinału MŚPolki świętują zwycięstwo z Rumunią i awans do ćwierćfinału MŚPAP/EPA/GEORGI LICOVSKI
Posłuchaj
  • Karolina Kudłacz po meczu z Rumunkami na MŚ w piłce ręcznej kobiet cz. 1 (IAR)
  • Karolina Kudłacz po meczu z Rumunkami na MŚ w piłce ręcznej kobiet cz. 2 (IAR)
  • Karolina Kudłacz po meczu z Rumunkami na MŚ w piłce ręcznej kobiet cz. 3 (IAR)
  • Alina Wojtas po meczu z Rumunkami na MŚ w piłce ręcznej kobiet cz. 1 (IAR)
  • Alina Wojtas po meczu z Rumunkami na MŚ w piłce ręcznej kobiet cz. 2 (IAR)
Czytaj także

Polki po 35 latach awansowały do czołowej ósemki MŚ. Poprzednio, w 1978 roku zajęły szóste miejsce. O ich sukcesie w spotkaniu z brązowymi medalistkami mistrzostw Europy 2010 Rumunkami przesądziło ostatnie 10 minut, gdy najpierw odrobiły czterobramkową stratę, a później uzyskały bezpieczne prowadzenie.

Mecz rozpoczął się od goli Iwony Niedźwiedź i Karoliny Kudłacz. Grające twardo w obronie rywalki wyrównały jednak na 3:3 w szóstej minucie. Wówczas biało-czerwonym zaczęły przytrafiać się proste błędy w ataku, najczęściej był to błąd kroków, i tylko dzięki dobrej dyspozycji Anny Wysokińskiej w bramce zawodniczki z Bałkanów pierwszy raz wyszły na prowadzenie dopiero w dziewiątej minucie - 5:4.

W polskim ataku świetnie spisywała się Kinga Grzyb, sporo problemów stwarzała Kudłacz, ale i tak po kilku kontrowersyjnych decyzjach serbskich sędziów i złych podaniach w 13. min było 9:7 dla Rumunii. W dodatku w prostych sytuacjach Polki zaczęły gubić piłkę.

Mecz toczył się w oszałamiającym tempie, a przewaga przeciwniczek powoli rosła. W 18. było 11:7 dla Rumunii i zrobiło się niebezpiecznie. Zaczęło się powolne odrabianie strat. Po golach Aliny Wojtas i obrotowej Patrycji Kulwińskiej dystans zmniejszył się do dwóch bramek - 10:12 - na dziewięć minut przed końcem pierwszej połowy.

Wówczas arbitrzy posłali na karę Wojtas, co znacznie utrudniło wysiłki podopiecznych trenera Kima Rasmussena i rywalki bez trudu ponownie odskoczyły na cztery trafienia.

Dwie bardzo ważne piłki przed przerwa wybroniła Talida Tolnai w sytuacji sam na sam. To nieco podcięło skrzydła Polkom i rywalki utrzymać korzystny wynik do końca pierwszej połowy, którą zakończyły wygraną 17:13. Siedem z tych goli było autorstwa niesamowitej rozgrywającej Georgiany Neagu.

Po przerwie Polki zatrzymała Tolnai. Właśnie jej Rumunki zawdzięczają, że mogły kontrolować sytuację na boisku. Zwłaszcza, że obrona biało-czerwonych nie tworzyła monolitu, ale najbardziej deprymujące było przechwytywanie przez rywalki niezbyt dokładnych podań. Po takim zagraniu zazwyczaj następowała zabójcza kontra. Dziesięć minut po przerwie nadal wygrywały Rumunki - 23:19.

Wtedy wreszcie zaczęła dobrze funkcjonować współpraca z kołem, dzięki czemu Kulwińska wpisała się na listę strzelców i wywalczyła karnego. To spowodowało, że nadzieję w serca powróciła, gdy w 44. min. było już tylko 21:23.

Rumunki szybko jednak opanowały sytuację i wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Jednak Polki nie odpuszczały, ale nie mogły sobie poradzić, nawet z karnych, z Paulą Ungureanu, która pojawiła się między słupkami. W 51. min., przy stanie 23:26, rzucająca z dystansu Wojtas trafiła tę bramkarkę w twarz tak mocno, że ta jak ścięta upadła na parkiet.

Z kolei w polskiej bramce kilka znakomitych interwencji zaliczyła Małgorzata Gapska i Polki mozolnie zaczęły odrabiać straty. W 52. min. kontaktowego gola zaliczyła Kulwińska i było 25:26. W tym momencie rumuński trener poprosił o czas.

W 54. min. Kulwińska wyrównała na 26:26. Gapska ponownie obroniła i Wojtas wyprowadziła Polskę na prowadzenie. Chwilę później Kulwińska podwyższyła prowadzenie. Ta sama zawodniczka wywalczyła karnego, który na gola zamieniła Karolina Semeniuk-Olchawa i zrobiło się 29:26 dla Polski.

Dwie minuty przed końcem było 29:27 i Polki straciły piłkę. Ale Rumunki też nie wytrzymały nerwowo i nie trafiły w bramkę. Wojtas w odpowiedzi rzuciła na 30:28. Pół minuty przed końcem Rasmussen wziął czas, po którym odbie drużyny rzuciły po jednym golu i w efekcie Polki wygrały 31:29.

Powiedziały po meczu:

Karolina Kudłacz (kapitan reprezentacji Polski): W najważniejszym momencie stanęłyśmy murem w defensywie, a jednocześnie rozmontowałyśmy całkowicie obronę rumuńską. Grał cały zespół, dwoma trzema podaniami otwierałyśmy sobie drogę do bramki. Wreszcie Polska ma drużynę, a nie dwie, trzy dobre zawodniczki.
Wejście Gosi Gapskiej do bramki i jej udane interwencje pozwoliły nam odskoczyć od rywalek i grać pewniej w ataku. Było parę fajnych podań do koła, gdzie wypracowałyśmy czyste pozycje. Każda dołożyła swoją cegiełkę, to była walka zespołowa. Nie gramy o życie tylko dla kibiców, którzy nas w Polsce dopingują i dają nam na każdym kroku tego wyraz. Dla takich chwil warto żyć.
Alina Wojtas (rozgrywająca reprezentacji Polski): Nie załamałyśmy się psychicznie po pierwszej połowie, którą przegrałyśmy czterema bramkami. W przerwie trener dał nam cenne wskazówki. Na drugą połowę wyszłyśmy z mocnym postanowieniem - będziemy walczyć. W końcu nie miałyśmy nic do stracenia. To niesamowite wygrać z taką drużyną. Nasza praca okazuje się, że nie idzie na marne. Ten okres od kiedy prowadzi nas Kim Rasmussen przynosi efekty.
Emocje odgrywały w tym meczu ogromną rolę, dlatego może ręce wcześniej nam się trochę trzęsły i popełniałyśmy proste błędy. Nasza defensywa w ostatnich minutach wyglądała dużo lepiej niż na początku. Wreszcie poprawiłyśmy współpracę z kołową, zrobiło się trochę luźniej, a nasze podania Patrycja Kulwińska zamieniała na bramki. Przełomowym momentem były chyba udane interwencje Gosi Gapskiej. Od niej to wszystko się zaczęło. Ona dodała nam skrzydeł.

Kim Rasmussen (trener reprezentacji Polski): To był niezwykle emocjonujący mecz. Rumunia to twardy przeciwnik. Mają zawodniczki absolutnie ze światowej czołówki, takie jak Neagu, na którą przez pierwsze 45 minut nie mogliśmy znaleźć sposobu. Jesteśmy maksymalnie szczęśliwi i dumni. To wielki krok dla polskiej piłki ręcznej.
Gheorghe Tadici (trener reprezentacji Rumunii): Polki walczyły do samego końca. Nie mieliśmy dobrego dnia. Po pierwszej połowie wydawało się, że wygramy. Po przerwie zupełnie nie mogliśmy sobie poradzić w ataku, gdzie nasza skuteczność, zwłaszcza rzutów z sześciu metrów, była katastrofalna.

Polska - Rumunia 31:29 (13:17)

Polska: Anna Wysokińska, Małgorzata Gapska - Iwona Niedźwiedź 2, Katarzyna Koniuszaniec 1, Kinga Grzyb 7, Agnieszka Jochymek, Monika Stachowska, Patrycja Kulwińska 6, Karolina Kudłacz 4, Alina Wojtas 9, Kinga Byzdra, Karolina Szwed-Orneborg, Karolina Semeniuk-Olchawa 2, Małgorzata Stasiak, Karolina Siódmiak.

Rumunia: Talida Tolnai, Paula Claudia Ungureanu - Aneta Pirvut, Nicoleta Elena Dinca, Crina Elena Pintea, Adriana Nicoleta Nechita 3, Cristina Georgiana Neagu 10, Aurelia Bradeanu 6, Adriana Gabriela Tacalie, Gabriela Perianu, Luciana Marin 1, Valentina-Neli Andrean-Elisei 4, Georgiana Ciuciulete, Andrea Oana Manea 4, Laura Chiper, Eliza Iulia Buceschi 1.

Kary: Polska - 4 min., Rumunia - 2 min.

mr