Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
migracja
migrator migrator 30.04.2010

Są jeszcze bilety na siatkarski Final Four

Najlepsze siatkarskie kluby Europy, wśród ktorych jest też zespół PGE Skry Bełchatów, zjechały do Łodzi.

Siatkarski Final Four pierwotnie miał się odbyć w dniach 10-11 kwietnia, ale z powodu katastrofy pod Smoleńskiem został odwołany. Przedstawiciele PGE Skry Bełchatów, Dynama Moskwa (Rosja), Trentino BetClic (Włochy) i ACH Bled (Słowenia) po raz drugi pojawili się więc w Łodzi by rywalizować o miano najlepszej klubowej drużyny Europy.  

Przedstawiciele wszystkich czterech klubów uczestniczących w łódzkim turnieju finałowym Ligi Mistrzów siatkarzy w bardzo stonowany sposób wypowiadali się na piątkowej konferencji prasowej.

Trener Dynama Moskwa Jurij Czerednik swoją wypowiedź rozpoczął od złożenia kondolencji wszystkim Polakom po katastrofie samolotu prezydenckiego. To właśnie z tym zespołem Skra zagra w sobotę w pierwszym półfinale.

Kapitan Dynama Siergiej Grankin podkreślił, że on i jego koledzy nie chcą już myśleć o trzech porażkach z Zenitem Kazań w półfinale rosyjskiej ligi i skupiają się na jak najlepszym występie w Final Four:
"Trzy tygodnie temu byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego turnieju. Teraz jest tak samo".

Szkoleniowiec Trentino Radostin Stojczew przypomniał, że minione trzy tygodnie były bardzo trudne dla jego drużyny, która jednak chce w Łodzi po raz drugi z rzędu wygrać rozgrywki Ligi Mistrzów:
"Terminarz jest nieubłagany. Graliśmy bardzo trudne mecze i mieliśmy bardzo długie wyjazdy. To było wyczerpujące, jednak przyjechaliśmy tu po to, żeby zwyciężyć".

Zdaniem kapitana Trentino Mateja Kazijskiego zakończona w tym tygodniu wynikiem 3-1 w serii półfinałowa walka w lidze włoskiej z Lube Banca Marche Macerata może mieć pewien wpływ na dyspozycję zespołu w Final Four. Decydujący mecz z Maceratą Trentino wygrało w środę 3:2. "Po takim boju trudno w krótkim czasie zregenerować siły" - podkreślił.

Z dużym spokojem do rywalizacji w Final Four podchodzi ekipa ACH Bled. Drugi trener zespołu Tilen Kozamernik, który na konferencji zastępował przeziębionego Glenna Hoaga zaznaczył, że słoweńska drużyna przystępuje do turnieju bez żadnych obciążeń:
"Mamy pewną przewagę nad rywalami, bo zakończyliśmy już rozgrywki ligowe i możemy się skupić wyłącznie na finale Ligi Mistrzów. Wiemy już też, że wystąpimy w tych rozgrywkach również w przyszłym sezonie, bo wywalczyliśmy mistrzostwo Słowenii. W Łodzi nie mamy więc nic do stracenia".

Miejsce w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów mają już również siatkarze PGE Skry, którzy awansowali do finału krajowej PlusLigi. Zdaniem trenera Jacka Nawrockiego półfinałowe pojedynki z Asseco Resovią Rzeszów były dobrym sprawdzianem przed Final Four:
"Graliśmy z bardzo wymagającym przeciwnikiem, co może nam tylko pomóc. Jeżeli chodzi o sam turniej, to przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom za współczucie i zrozumienie sytuacji, jak miała miejsce trzy tygodnie temu, gdy ten turniej się nie odbył".

Wiceprezes Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV) Jan Hronek podziękował wszystkim zespołom za ponowny przyjazd do Łodzi:
"Były teraz kłopoty z zorganizowaniem tego turnieju, jednak CEV i kluby solidarnie doprowadziły do tego, że impreza ta się odbędzie. Po tym, co przeczytałem dzisiaj w gazetach jestem przekonany, że będzie to prawdziwe święto siatkówki".

W sobotnich półfinałach PGE Skra Bełchatów zagra z Dynamem Moskwa (g. 16.45), a ACH Bled z Trentino BetClic (19.45). W niedzielę mecz o trzecie miejsce (11.30) i finał (14.45).

Jak zapewniają organizatorzy pozostało jeszcze kilkaset biletów, gdyż z powodu przełożenia terminu zawodów niemal tysiąc osób zdecydowało się zwrócić zakupione wcześniej wejściówki. Oddane bilety organizatorzy przeznaczyli do ponownej sprzedaży, która rozpoczęła się w środę.

Bilety będzie można nabyć w sobotę przed rozpoczęciem turnieju.

Organizatorzy zapowiadają, że każdy mecz obejrzy w Atlas Arenie ponad 13 tys. widzów.

dm, PAP