32-letni
Marcin Lijewski od 2002 roku występuje w Bundeslidze - najpierw przez
sześć lat w SG Flensburg-Handewitt, a obecnie w HSV. Sześć lat młodszy
Krzysztof trafił do ekipy z Hamburga w 2005 roku.
"Gra w
ojczyźnie to zawsze szczególne przeżycie. W Kielcach czeka nas bardzo
trudna przeprawa, bo Bogdan Wenta stworzył tam silną drużynę" -
powiedział starszy z braci Lijewskich.
Jego zdaniem, pierwsze
spotkanie w Polsce będzie miało duże znaczenie dla losów awansu do
ćwierćfinału.
"Szanse przegranego znacznie maleją. Łatwiej jest bronić
przewagi niż odrabiać straty. Wtedy pojawiają się nerwy, które nie są
dobrym doradcą. Co prawda rewanż zagramy we własnej hali, ale chcemy
wygrać już w Polsce. Żarty już się skończyły. W fazie grupowej można
sobie było pozwolić na jakieś potknięcie. Teraz każdy błąd może drogo
kosztować" - zaznaczył Marcin Lijewski.
Jak podkreślił, choć na
boisku spotka wielu przyjaciół z reprezentacji, to do ostatniego gwizdka
sędziego nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej.
"Na placu gry jestem
hamburczykiem. Później pewnie będzie okazja, by wspólnie wypić piwo" -
dodał reprezentant Polski.
Musimy zagrać na 200 procent możliwości, żeby pokonać przyjezdnych -
twierdzi kielecki rozgrywający Mariusz Jurasik.
HSV Hamburg jest czterokrotnie
mocniejszy od naszego zespołu - tak przynajmniej wynika z kalkulacji
niemieckich gazet, przedstawionej trenerowi Vive Targów Kielce Bogdanowi
Wencie przez przedstawiciela tamtejszych mediów.
Vive nie doznało jeszcze porażki w rozgrywkach ligowych. HSV jest
liderem Bundesligi, a z 26 spotkań wygrało 23, jedno zremisowało i dwa
przegrało. Sobotni mecz rozpocznie się o godz. 19.30. Rewanż w Hamburgu -
3 kwietnia o 15.30.
dp, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), PAP