Długo wyczekiwaną bramkę dla biało-czerwonych zdobył w 42. minucie Ireneusz Jeleń.
W sobotę największymi gwiazdami na boisku Widzewa byli - napastnik reprezentacji Ukrainy i Dynama Kijów, a w przeszłości gracz Milanu i Chelsea Londyn Andrij Szewczenko oraz... sędzia Rawszan Irmatow. Arbiter z Uzbekistanu jest zaliczany do światowej czołówki - na mundialu w RPA prowadził pięć meczów.
Słabe ostatnio występy biało-czerwonych (0:6 z Hiszpanią, 0:3 z Kamerunem) sprawiły, że na trybunach zjawiło się zaledwie niespełna sześć tysięcy widzów.
Trener Franciszek Smuda jeszcze w piątek mówił, że ma dwa znaki zapytania w przypadku wyjściowego składu, ale ostatecznie nie było żadnej niespodzianki. W zespole biało-czerwonych zadebiutował obrońca Werderu Brema Sebastian Boenisch, który nie mógł się doczekać na powołanie od selekcjonera Niemców Joachima Loewa i zdecydował się na grę w biało-czerwonych barwach. W składzie zabrakło natomiast nominalnego lewego pomocnika, a najczęściej tę rolę pełnił w sobotę rozgrywający Legii Maciej Iwański, czasami również Sławomir Peszko.
Ten ostatni stanął przed wielką szansą już w piątej minucie, ale niepotrzebnie zdecydował się na podanie do Jakuba Błaszczykowskiego i piłkę przejęli obrońcy rywali. 10 minut później groźny, ale minimalnie niecelny, strzał z dystansu oddał pomocnik gości Ołeksandr Alijew.
W pierwszej połowie przewagę mieli podopieczni Smudy, jednak przez długi czas niewiele z niej wynikało, brakowało przede wszystkim dokładności. W miarę upływu czasu było jednak coraz lepiej, dzięki czemu osamotniony w ataku Ireneusz Jeleń częściej otrzymywał podania.
W 34. minucie jeszcze się pomylił (strzelił z bliska nad poprzeczką), ale trzy minuty przed przerwą kibice na stadionie oszaleli z radości. Błaszczykowski dostrzegł wychodzącego na dogodną pozycję napastnika AJ Auxerre, który minął bramkarza Andrija Piatowa i z ostrego kąta kopnął do pustej bramki.
Dosłownie kilkanaście sekund wcześniej gola mogli zdobyć... Ukraińcy, ale płaski strzał Marco Devica obronił Artur Boruc.
![''](http://www.polskieradio.pl/_files/20100225102134/2010060205185503_250.jpg)
Michał Żewłakow (fot. East News)
Druga połowa zaczęła się niemal tak, jak skończyła pierwsza. Jeleń znów znalazł się w sytuacji sam na sam, ale tym razem Piatow nie dał się pokonać. Piłkarze Smudy widząc, że taka taktyka przynosi efekt w dalszym ciągu kierowali do niego długie, prostopadłe podania. Efektem była kolejna świetna sytuacja zakończona jednak niecelnym strzałem.
Wyraźnie poirytowani takim obrotem sprawy Ukraińcy rzucili się do ataków, ale nie byli w stanie przebić się polską defensywę. Choć dominowali w środku pola, to groźniej nadal atakowali Polacy. W 71. minucie po świetnym rozegraniu piłki przez Błaszczykowskiego i Peszkę ponownie w dogodnej sytuacji znalazł się Jeleń, ale mimo dwóch prób w ciągu zaledwie kilku sekund nie zdołał podwyższyć wyniku.
W 82. minucie ukraińscy kibice i spora grupa dziennikarzy poderwała się do góry w geście triumfu. Niepotrzebnie - sędzia nie uznał gola Wołodymyra Polewoja, który zanim kopnął do siatki był na minimalnym spalonym.
W doliczonym przez sędziego czasie gry radość Ukraińców była już jednak w pełni uzasadniona. Polscy obrońcy popełnili pierwszy poważny błąd w drugiej połowie, czego efektem była wyrównująca bramka zdobyta przez napastnika Dnipro Dniepropietrowsk Jewhena Selezniowa.
To piąty mecz biało-czerwonych bez zwycięstwa. Od spotkania z Bułgarią (2:0) na początku marca, później zremisowali z również Finlandią i Serbią (po 0:0), a przegrali z Hiszpanią (0:6) i Kamerunem (0:3). Kolejny test we wtorek w Krakowie - po raz pierwszy w historii zagrają z reprezentacją Australii.
Powiedzieli po meczu:
Rafał Murawski: Widać było, że zagraliśmy inaczej niż z Kamerunem. Na pewno mądrzej, przez długi czas utrzymywaliśmy się przy piłce, choć w ostatniej minucie nie uniknęliśmy błędu. Czego zabrakło w końcówce meczu? Chyba sił, ponieważ wcześniej pracowaliśmy bardzo mocno. Nie ukrywam, że odczuwałem zmęczenie. W sumie na pewno jest poprawa w stosunku do ostatnich występów, ale dzisiaj zależało nam głównie na zwycięstwie. Wszystko wskazywało, że tak będzie... Najbardziej szkoda wielu zmarnowanych sytuacji, ale nie mam do nikogo pretensji. Wygrywa i przegrywa cały zespół.
Euzebiusz Smolarek: Prowadziliśmy 1:0, mogliśmy strzelić kolejne gole. Przynajmniej dwa... Zamiast tego sami straciliśmy bramkę w ostatniej minucie. Wielka szkoda, ale taki jest futbol. Po meczu nieistotne jest, kto kiedy zdobył bramkę".
Maciej Iwański: W niektórych momentach brakowało mi precyzji przy wymianie podań z kolegami, ale kilka razy udało mi się dokładnie zagrać do Irka Jelenia. Bardziej zadowolony jestem ze swojej gry w defensywie. Myślę, że pod względem taktycznym wyglądało to dobrze. Jak mi się grało bliżej lewej linii? Występuję tam, gdzie wystawia mnie trener. Może z boku wyglądało to jak gra na lewej stronie, zwłaszcza w ofensywie, ale ja często starałem się schodzić do środka boiska.
Polska - Ukraina 1:1 (1:0)
Bramki: dla Polski - Ireneusz Jeleń (42), dla Ukrainy - Jewhen Selezniow (90+2)
Żółte kartki: Jakub Błaszczykowski, Artur Boruc
Sędzia: Rawszan Irmatow (Uzbekistan). Widzów ok. 6 tys.
Polska: Artur Boruc - Łukasz Piszczek, Michał Żewłakow, Grzegorz Wojtkowiak, Sebastian Boenisch - Jakub Błaszczykowski (83-Maciej Rybus), Sławomir Peszko, Tomasz Bandrowski (46-Adam Matuszczyk), Maciej Iwański (63-Robert Lewandowski), Rafał Murawski - Ireneusz Jeleń (85-Euzebiusz Smolarek).
Ukraina: Andrij Piatow - Artem Fedeckij, Jewhen Kaczeridi, Taras Mychałyk, Ołeksandr Romanczuk (84-Denis Kożanow) - Oleg Gusiew (46-Denis Kułakow), Ołeksandr Alijew (52-Wołodymyr Polewoj), Anatolij Tymoszczuk, Oleg Krasnopiorow (64-Igor Kudobjak) - Andrij Szewczenko (58-Jewhen Selezniow), Marco Devic (46-Andrij Woronin).
man, PAP, polskieradio.pl, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)