Lindgren, jak przyznał, posiada pewien handicap, ponieważ jeszcze do października trenował w niemieckim klubie Rhein-Neckar Loewen trzech Polaków: Karola Bieleckiego, Grzegorza Tkaczyka i Sławomira Szmala. Zapewnił, że w czwartkowym spotkaniu wykorzysta swoją wiedzę na ich temat.
- Niespodziewana i dotkliwa psychicznie porażka z Argentyną wprowadziła nas w stan pewnego psychicznego zawirowania i rozbicia. Teraz szybko musimy odnaleźć dumę, wściekłość i nową energię, ponieważ będzie to dla nas spotkanie o wysoką stawkę - powiedział Lindgren.
- Mam pewną i może niebagatelną przewagę, ponieważ doskonale znam trzy wieki gwiazdy polskiej drużyny. Wiem jak grają, jak myślą i jak reagują w różnych sytuacjach i co najważniejsze, jakie mają swoje rutynowe sztuczki - podkreślił szwedzki selekcjoner.
Lindgren nie chciał wchodzić w szczegóły, ale krótko wymienił słabe punkty u znanych sobie polskich zawodników.
- Bielecki często się stresuje i przeszkadza mu ofensywna obrona. Tkaczyk jest nierówny, a Szmal nie radzi sobie czasami z dalekimi, a zwłaszcza z wysokimi rzutami z dziewięciu metrów - ocenił.
Dziennik "Aftonbladet" studzi jednak optymizm Lindgrena.
- Są to raczej analizy teoretyczne i bardziej życzenia, ponieważ w ubiegłym roku w mistrzostwach Europy grali ci sami zawodnicy, Lindgren był ich trenerem w klubie, a to właśnie świetnie mu znany Szmal przesądził o sukcesie Polaków.
Szwedzi, podobnie jak Polacy, mają już zapewniony awans z grupy D. W kolejnej rundzie będzie się jednak liczył wynik czwartkowego spotkania.
ah