Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Paweł Klocek 27.05.2011

Barack Obama, czyli sport polityczny

W Polsce wizytę składa prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. O podejściu prezydenta do spraw sportu i zdrowego trybu życia z antropologiem kultury profesorem Mariuszem Czubajem rozmawiał Adam Szostak.
Barack Obama w ChicagoBarack Obama w Chicagofot. PAP/EPA/TANNEN MAURY

Do Polski przybył Barack Obama, prezydent Stanów Zjednoczonych - polityk już przed wyborem na urząd prezydenta stał się symbolem kultury masowej. Barack Obama słynie z tego, że jest wielkim kibicem sportu. Wielokrotnie rozpoczynał mecze baseballowe, jest też oddanym fanem futbolu amerykańskiego. Kilkakrotnie bardzo krytycznie wypowiadał się na temat gier komputerowych zarzucając producentom tej formy rozrywki odciąganie młodych ludzi od uprawiania sportu. Czy dla Pana, to nie paradoks, że prezydent Stanów Zjednoczonych - kraju, gdzie jest świetnie rozwinięty system stypendiów sportowych, gdzie jest ogromna liczba darmowych obiektów sportowych, reprezentuje również kraj, gdzie w stopniu największym na świecie ludzie umierają z powodu otyłości?

Po pierwsze, trzeba pamiętać o tym, że wizytówką kampusu uniwersyteckiego w Stanach Zjednoczonych nie jest siedziba władz uczelni tylko boisko czy hala sportowa. To miejsce w którym tętni życie i w którym drużyna uniwersytecka trenuje albo rozgrywa swoje spotkania. Chciałbym zobaczyć polską uczelnię, z wyjątkiem Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie w centrum kampusu mielibyśmy halę sportową czy boisko. Wbrew pozorom sprawy przestrzeni są kwestiami symboliki i pokazują co z punktu widzenia władz, elit intelektualnych jest istotne, a co nie. My ciągle żyjemy w przekonaniu, że uczony powinien być cherlawy i siedzieć za biurkiem. A taki naukowiec co uprawia sport, a nie daj boże boks to już jest jakaś kompletna aberracja. W Polsce nie ma lobbingu sportowego, takiego, który byłby lobbingiem uprawianym przez elity intelektualne. U nas chodzi raczej o sprawy wizerunku i dobrego "pokazania się". Oczywiście, można powiedzieć, że Stany Zjednoczone są krajem paradoksów. Jeżeli popatrzymy na samą postać byłego gubernatora Kalifornii Arnolda Schwarzeneggera - to jest to nic innego jak właśnie ucieleśnienie paradoksów. Nie ma co oczekiwać, że będzie inaczej. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia, z najogólniej rzecz ujmując dobrobytem, przesytem oraz niezdrowym sposobem odżywiania, ludzie bardzo często jedzą tam junk-foody. Z drugiej jednak strony obserwujemy promocję zdrowego stylu życia. Rewolucja fitnessowi rozwijała się od lat 70 właśnie w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli dzisiaj na polskim osiedlu mamy, siłownię, klub fitness, to jest właśnie promieniowanie właśnie wzorców zza Oceanu. Jeżeli można mówić o promieniowaniu pozytywnych wzorów to w tym przypadku akurat tak jest - wyjaśnia Mariusz Czubaj

Wróćmy jeszcze na chwilę do Baracka Obamy. Będąc w Londynie razem z premierem Davidem Cameronem zagrali w ping-ponga z młodymi ludźmi. Czy to był dla Pana tylko i wyłącznie zabieg marketingowy mający na celu pokazać, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania grają w jednej drużynie czy może też zachęcenie młodych ludźmi, bo rywalami byli właśnie młodzi ludzie do czynnego uprawiania sportu?

Tego rodzaju zachowania są znakomicie przygotowane i wyreżyserowane. Z jednej strony jest to kwestia wizerunku - jeden i drugi polityk są takimi "luźnymi gośćmi". Po drugie: funkcjonował niegdyś termin polityka pingpongowa - dotyczący relacji Stanów Zjednoczonych z Chinami. Być może właśnie wybór tej dyscypliny nie był tutaj kwestią przypadku - to bowiem bardzo polityczna dyscyplina sportu. A z trzeciej strony, jest to zachęta do pewnego określonego stylu życia, promowanie pewnej egalitarności. Dlatego też, że ostatecznie politycy grali w coś powszechnie dostępnego - nie był to snooker czy polo tylko jednak tenis stołowy. Szkoda, że tak rzadko.z tego typu gestami mamy do czynienia.

pk